sobota, 11 października 2014

od Katheriny - C.D Alec'a

Gdy usłyszałam otwieranie drzwi, spodziewałam się raczej najgorszego. Po raz kolejny , że lekarze do mnie przyjdą. Już i tak od śniadania mnie męczyli , dopiero miałam od nich odpoczynku półgodziny. W tej samej chwili usłyszałam głos mojego ukochanego. Podniosłam wzrok i zerwałam się z łóżka, rzucając mu się na szyję.
-Alec!-wyszeptałam zadowolona, a jednocześnie bardzo....bardzo szczęśliwa.
Poczułam, jak mosiężne ręce Alec'a, przytulają mnie jeszcze mocniej do siebie. Skrzywiłam się czując, ból po igłach ,które znów mi dzisiaj wbijali. Ale jakoś mu tego nie pokazywałam. Podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy. Alec ujął jedną ręką mój policzek i pocałował namiętnie, czule.
-Jak Ci się udało tutaj dostać?-zapytałam zdziwiona
-Jest, taki jeden strażnik, który za witaminy, którymi nas karmią zrobi wszystko-uśmiechnął się zadowolony.
Odsunął mnie delikatnie od siebie i kucnął przede mną, dotykając mojego brzucha i przyglądając mu się.
-Cześć mała-pogładził mnie po nim
Uśmiechnęłam się widząc go zadowolonego i w tej samej chwili moja dziewczynka , poruszyła się. Przyjrzałam mu się, aż w końcu Alec znów podniósł się i spojrzał na mnie.
-Urósł Ci ten brzuch coś -zaśmiał się delikatnie
-Jak nie mógł, skoro mała w nim rośnie -uśmiechnęłam się
Zaraz jednak przypomniałam sobie słowa ten szefowej. Zadrżałam , mając nieobecny wzrok i chyba bardziej przerażony. Alec popatrzył na mnie i delikatnie ręką , przesunął moją głowę, bym spojrzała na niego.
-Alec, ja.........Ona nie może , naszej małej dostać -wydukałam
Mężczyzna ponownie przytulił mnie do siebie mocno i zaczął gładzić po moich plecach. Cała się trzęsłam, znaczy jakoś nigdy nie przejmowałam się co mi zrobią, ale jeśli chodzi o moje dziecko...To jestem tym przerażona.
-Czemu Cię nie było na dwóch spotkaniach?-zapytałam niepewnie
Chciałam na chwilę przestać myśleć o tym, co oni będą chcieli robić z moim dzieckiem. Nie chciałam się tym zadręczać. Po prostu, czułam jak mogłabym za chwilę się załamać na tą myśl.
-Niestety wsadzili mnie do izolatki-wyjaśnił niechętnie
-Rozumiem. Dobrze, że przyszedłeś-odetchnęłam z ulgą.
Przez te dwa razy, gdy wychodziłam na dwór , Ci ludzie z jego oddziału przyglądali mi się cały czas. Nawet jego oficer. Coś mi się wydaje, że niedługo może mi złożyć wizytę z szefową. Najchętniej zamordowałabym ich wszystkich, z resztą nie tylko ja. Alec też tego chciał. Oboje nie mogliśmy w ogóle w to uwierzyć, że trafiliśmy tutaj. Głównie byliśmy przekonani, że Manticore nigdy się nie odbuduje. A tu jednak. Proszę, mieliśmy spokój i tu nagle taki obrót spraw. Przez te dwa wyjścia, ciągle myślałam, gdzie podział się Alec. Ale jednak już poznałam wyjaśnienie. Ta s*ka wpakowała mojego Alec'a do izolatki, po raz drugi.
-Jak się w ogóle czujesz? ?I nasza mała?-zapytał z troską
-W porządku.  Ale jednak lekarze nie są zafascynowani tylko ją. Są podnieceni tym iż spotkali kotołaka. Według waszej szefowej. Nikt z że tak powiem personelu nie widział nigdy kotołaka. Jest dość z tego faktu też zadowolona, że tu jestem-mruknęłam wkurzona
-Coś Ci zrobili?!-zapytał od razu przejęty i to na maksa.
Alec zaczął oglądać moje ciało i podwinął mi bluzkę z brzucha. Zauważył małe ukłucia na moim brzuchu i niektórych partiach ciała. Zauważyłam jak napina mięśnie, a ja szybko go złapałam za ramiona.
-Alec to nic. Wszystko jest z nami w porządku. Na prawdę -powiedziałam szybko-Proszę nie martw się o nas. Musisz się teraz skupić na tym, by nie podpaść nikomu.
-Ale oni Cię tutaj wykorzystują i eksperymentują na tobie. Kto wie co zrobią jak urodzisz -dodał wściekły.
Otworzyłam szeroko oczy, patrząc na niego zdziwiona. Nie myślałam o sobie, tylko głównie o małej. Ale gdy Alec coś takie przytoczył, to nie mogłam w to uwierzyć.
-Proszę nie mów tak-mruknęłam-Nic mi nie będzie. Poradzę sobie.... Pozbawiłam tą waszą szefową, jednego z najlepszych lekarzy, a drugi niedługo będzie zdejmował gipsy.
-Ale nie poradzisz sobie , kiedy przyjdzie paru goryli i.....-odetchnął
-Alec skończ! Nie chcę o tym mówić. Nie widzieliśmy się o dwa miesiące i spotkaliśmy się po tym czasie , a drugi raz spotykamy się po tygodniu. Chcę porozmawiać o czymś innym. -poprosiłam-Nie chcę słyszeć co oni tutaj robili innym kobietą czy coś. Dam sobie radę i jeśli będą chcieli mi coś zrobią to wylądują na drugiej stronie. Już nie jeden raz radziłam sobie z takimi jak oni. Nie dam zrobić sobie i małej większej krzywdy. -dodałam zapewniając.
Wpatrywałam się w Alec'a ciągle i milczałam. Widać było, że się zastanawiał. Ale nie chciałam by z mojego powodu, ucierpiał. Ja potrafię przecież znieść dziwaczne eksperymenty, ale nie zniosłabym tego, gdyby Alec ciągle z mojej winy obrywał.
-Proszę -poprosiłam cicho

(Alec?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz