Wiedziałem, że Kath też będzie wzbudzać zainteresowanie. Mało kto tutaj widział kotołaka na żywe oczy. Wyjątkami są lekarze jeszcze za czasów X1, X2 i X3, ale oni już w większości nie żyją. I nie mówimy tu o śmierci naturalnej, wszyscy zostali wyeliminowani gdy chcieli opuścić Manticore. W końcu kotołak był natchnieniem do stworzenia pewnej grupy wcześniejszych X, właśnie pół kotów. Niestety, dali trochę za dużo kota i zdecydowanie one mają więcej z kociaków niż Katherina. Wygląd, zachowanie, ogon. Sylwetka co prawda ludzka, ale reszta nie do końca.
Nigdy nie myślałem jednak, że zrobią z Kath taką świnkę doświadczalną. Jest w ciąży, mogli by jej trochę odpuścić. Skoro teraz jest tak źle, to co z nią będzie jak mała się urodzi?!... Eh. Muszę je stąd wydostać. Za wszelką cenę, muszę je stąd wydostać. One sobie nie poradzą. Tak, Kath mówi, że da radę. No proszę, jakby to było takie łatwe, to już dawno nas by tutaj nie było. Ja przecież też kiedyś walczyłem. Pomińmy to, że zostałem przywiązany do krzesełka i torturowany, aż nie zmądrzałem. Nie dałem rady i jeszcze za to oberwałem. Eh.
Spojrzałem na nią, po czym pocałowałem ją przeciągle.
- Ok - szepnąłem. - Poza tym, nie martw się o mnie. Chyba zapomniałaś, że Manticora była moim domem przez dwadzieścia lat - powiedziałem.
- Przestań już.
- Dobrze. Wiesz, gdy tylko Was stąd wydostanę... do zabiorę Cię na taką prawdziwą randkę. Niezbyt się na tym znam, ale postaram się tego nie zepsuć - obiecałem. Uśmiechnąłem się do niej. Tak dawno tego nie robiłem. Kiedyś umiałem być w Manticore szczęśliwy, ale teraz... nie miałem powodu. Eh, koniec myślenia o tym. Zostały nam ledwie czterdzieści dwie minuty.
(Katherina?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz