Hmm.... Trochę dziwne uczucie kochać się w Manticore. Na razie jednak o tym nie myślałem, za bardzo rozpraszała mnie Katherina i tęsknota za nią. Po raz pierwszy nieszczęście nas do siebie przybliżyło, zamiast oddalić. Wreszcie.
Stęskniłem się za nią, bardzo. Mój mały kotek. Niby tyle minęło, a ona nic się nie zmieniła. Tak jak się spodziewałem, po chwili wylądowałem na plecach pod nią. Ona uwielbiała być na górze, ja uwielbiałem być na górze przez co umieliśmy czasem kilkanaście razy pod rząd przewracać drugą połówkę na plecy, ale teraz niech się nacieszy górowaniem. W końcu jest w ciąży. Nigdy nie sądziłem, że to powiem, ale wyglądała nawet w takiej sytuacji seksownie. No cóż.
Uśmiechnąłem się z satysfakcją, słysząc jej jęk. Dopóki tego nie usłyszy nikt z zewnątrz (choć bez przesady, aż tacy głośni to my nigdy nie byliśmy) to jest dobrze.
Ok, czuję się zdominowany. Teraz to Kath decydowała praktycznie o wszystkim. Za pierwszym razem (tym naszym pierwszym razem) dosyć źle się z tym czułem, ale teraz w ogóle mi to nie przeszkadzało, nawet dobrze mi było.
Taaa, trzeba się jeszcze pozbyć paru części bielizny. Z stanikiem poszło łatwo i po chwili leżał na podłodze, ale problem zrobił się przy majtkach. Po kilku chwilach ubarwionych naszym niepohamowanym śmiechem przy niektórych momentach użarliśmy się z ostatkami częściami odzieży jej i sekundę później moimi. I znów siedziała na moich biodrach i jak zawsze drażniła mnie ( w dobrym sensie... chyba) swoimi ruchami. Ok, wybaczyłbym jej, gdyby nie to, że ona to robi specjalnie. Dłonie miałem na jej biodrach, jednak nie powstrzymywałem jej przed tymi torturami.
- Kath - jęknąłem cicho.
(Katherina? XD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz