Szarpałam się ciągle, gdy Alec odbiegł. Stanęłam na chwilę i zaczęłam myśleć co zrobić?! Jak się moge wydostać. Rozejrzałam się dookoła, ale ani jednej przydatnej rzeczy nie było w pobliżu! No co za pech!
Odwróciłam się trochę za siebie i w końcu doszłam do wniosku, że jest inne wyjście. Wydłużyłam swoje kły, jak i pazury. Najpierw starałam się jakoś pazurami przeciąć tą linkę jednak się nie dało, nie mogłam dobrze wygiąć rąk. Potem zębami co dziwnie wyglądało, ale było dość skuteczne by osłabić linkę. . Po dłuższym czasie napięłam wszystkie mięśnie i z całej siły odepchnęłam się od drzewa nogami, tym samym uwalniając się. Nabrałam powietrza nosem by wyczuć zapach Alec'a. Pobiegłam zaraz za nim, śledząc go i zbytnio się nie wychylając. Miał pewnie jakiś plan. Może chcą przenieś flagę? Tak na pewno coś w tym stylu. Pobiegłam za swoją grupą również, w sumie Alec za nią podążał. Wskoczyłam znów na drzewo i zauważyłam że parę-naście osób walczy z przeciwną drużyną. Zauważyłam w tłumie Alec'a i innych dwóch mężczyzn, którzy wymykali się z flagą.
-Słodko-uśmiechnęłam się chytrze.
Przeskoczyłam na kolejne drzewa i tak dalej, śledząc uważnie każdy ich ruch. Znów się nie wychylałam. Nie było po co, dobrze byli uzbrojeni, wolałam trochę odczekać, może się uda? A może znów mój kochany chłopak przywiąże mnie do drzewa? W końcu jeden z tych którzy pilnowali flagę oddzielił się od drugiego, bo coś usłyszał i chciał to sprawdzić. Dobra to będzie ciekawie. Byłam za nim i szybko zeskoczyłam z drzewa na niego z zaskoczenia. Mężczyzna poleciał na ziemię przygnieciony mną. Ale jednak wyższość nie trwała długo, bo zrzucił mnie z siebie. Szybko uniknęłam jego ciosu i zaserwowałam mu kopniaka w brzuch.
Zgiął się na chwilę, a ja znów go kopnęłam ,ale tym razem w twarz. Mężczyzna upadł na ziemię, ale zaraz się podniósł. Jest silniejszy niż się spodziewałam. Odskoczyłam, gdy znów wymierzył atak i wylądowałam na gałęzi. Miałam tu większe pole popisu, niż w tedy kiedy nie mogłam używać pazurów ani kłów. Skoczyłam znowu na niego tym razem z pazurami. Podrapałam mu klatkę piersiową. Nie miał głębokich ran, wręcz przeciwnie, ale ślad zostanie, a krew cóż. Popatrzył na mnie wkurzony, a ja wymierzyłam cios w jego twarz, a potem podcięłam mu gwałtownie nogi. Upadł na ziemię, a ja poprawiłam swoją koszulkę.
-Szybko się uczę -dodałam zadowolona
Odwróciłam się i usłyszałam szelest. Wskoczyłam na drzewo by się ukryć i zaraz zauważyłam kogoś. Nie chciałam wyostrzać wzroku i długo nie zastanawiając się skoczyłam na mężczyznę. Przykułam go do ziemi i zaraz zorientowałam się, że to Alec.
-No, nie ładnie mnie tak wiązać -pogroziłam mu placem.
Alec spróbował się podnieść , ale nie pozwoliłam mu mocniej, go przyciskając. Usiadłam sobie wygodnie na jego biodrach, ale dalej go trzymałam.
-Twój kolega....hm troszkę mu się oberwało. Znów. To był błąd zostawiając mnie samą przywiązaną do drzewa. Musisz się tego nauczyć. I ponownie wiem , gdzie jest flaga, tyle że tym razem jest tam tylko jedna osoba- uśmiechnęłam się chytrze.
(Alec?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz