Spojrzałam na jego ciemne oczy i uśmiechnęłam się zadowolona. Przyglądałam mu się uważnie i podniosłam delikatnie głowę.
-Brzmi kusząco-zamruczałam mu do ucha. -Ale wiesz, nie poddam się. Nie mam zamiaru, znów skończyć uwięziona , hmm a raczej przywiązana do drzewa. Drugi raz nie chce tak skończyć.
Alec uśmiechnął się jeszcze szerzej i schylił swoją twarz. Dzieliły nas centymetry. Uwolniłam jedną rękę i gdy chciał mnie pocałować przyłożyłam mu do ust.
-A, nie dostaniesz bo jesteś niegrzeczny-uśmiechnęłam się kąśliwie
W tej samej chwili usłyszałam czyjeś kroki.Zaraz obok nas przebiegł jeden z mojej grupy. Pokazałam mu głową gdzie ma biec i przyjrzałam się Alec'owi.
-Nie powstrzymasz go?-zapytałam z uśmieszkiem.
Alec pokręcił przecząco głową zadowolony, jednak zaraz zaczął nad czymś myśleć. Pewnie jak mnie unieruchomić. No nie. Czy on nie może dać sobie spokoju?! Ah no w sumie jesteśmy po przeciwnych drużynach tak więc cóż. Gdy Alec w pewnym momencie podparł się na jednej ręce i zaczął grzebać w kieszeniach, szybko przewróciłam go na plecy. Znowu ja górą! Tak!
-A nie mówiłam, że Cię rozczaruję -uśmiechnęłam się
Przytrzymałam jego ręce, jednak szybko zniknęłam mu z oczu bez słowa, odskakując. Moja strategia? Taka co przedtem. Weszłam na te drzewa i zauważyłam dość spory kawałek dalej tych dwóch gostków z flagą. Z mojej grupy mężczyzna , był niedaleko nich. Uśmiechnęłam się zadowolona i chciałam się wybić, jednak ktoś złapał mnie za nogę odwróciłam się i zobaczyłam Alec'a.
-Alec!-warknęłam zdenerwowana
Chciał mnie zdjąć z drzewa, ale się szarpałam i się nie dała. W końcu udało mi się wybić, tak że zleciałam na sam dół, na mężczyznę który trzymał flagę. Podparłam się i zaraz poczułam jak ktoś mnie podnosi i rzuca kawałek dalej. Obiłam się trochę o drzewo ,ale zaraz jednak podniosłam.
-To nie było miłe -mruknęłam wkurzona
Rzuciłam się na jednego z nich, ale oczywiście musiałam też odpychać ataki drugiego. Na prawdę nie było to miłe połączenie. W pewnej chwili dostałam w twarz. Siła uderzenia była taka, że upadłam na ziemię. Na szczęście w tej samej chwili pojawił się jeden z mojej grupy. Nie próżnowałam gdy zaatakował jednego z nich. Sama szybko wstałam na równe nogi i rzuciłam się na drugiego. Po raz kolejny, muszę znosić tak długo walkę. No naprawdę super!
(Alec?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz