piątek, 17 października 2014

od Juliette - C.D Romeo

Ma nie wyparzoną gębę, ale ja nigdzie się nie wybieram, nie mam zamiaru patrzeć na tą gębę kiedy będzie martwa.Nie przypuszczałam, że tak szybko będę miała zaszczyt powitać szefuńcia, ale coś czuje, że zaraz go pożegnamy.Wyciągnęłam moje dwa skarby, konkretnie dwa glock'i 18C. Rodzaj pistoletu
samoczynno-samopowtarzalna. Umożliwia strzelanie pojedyncze i seriami, a w magazynku wyjątkowe naboje dla demonów.Jak cudownie mieć takie cacuszka w łapkach.
Nie chciałam się przez niego przepychać, a stał w drzwiach sypialni.Skoro już myślał o tym oknie, a nikt nie zajmuje się frontowymi drzwiami, trzeba to wykorzystać.
Wedle życzenia użyłam okna.Załatwiłam po cichu kilku będących na zewnątrz, chowając w jakiś krzakach ich ciała.
Oparłam się plecami do ściany, obok miejsca gdzie były frontowe drzwi.Wzdłuż ciała miałam ułożone ręce, w których zaciskałam te dwa pistolety.Kiedy wyczułam moment uniosłam dwa, pocałowałam je, mamrocząc jakieś słowa, kolejno wystrzelając kilku stojących w głębi pokoju. Romeo nie czekając na moment, również zajął się wysyłaniem ich na inny świat.Schowałam się za kanapą, osłaniając Romeo.Zostało już tylko czterech.Zgubiłam szefa, może uciekł?
Wampirzym tempem stanęłam obok Romeo, osłanialiśmy sobie tyły.
-Myślałeś, ze ucieknę?- zapytałam zabijając demona
-Miałem taką nadzieję.
Po chwili poczułam bezwładność.Praktycznie całego ciała.Opadłam na kolana wypuszczając pistolety z rąk.
Jeden z nich uderzając o ziemię wystrzelił raniąc mi nogę. Nie mogłam nawet powiedzieć "ała". Może jakoś wyjątkowo to mnie nie rani, ale jednak jest to jakiś stopień bólu.Prze chwile Romeo nawet nie zauważył, że jakiś demon mnie obezwładnił. Znalazłam szefa. To była jego "demoniczna sprawka". Romeo natychmiast się odwrócił patrząc na mnie i trwając w jakimś zagubieniu, niezdecydowaniu.Jakby nie wiedział co robić. Gdybym mogła ruszyć ustami. Od razu przeklęła bym go, a następnie kazała bym mu się wynieść.W tamtym momencie miałam wrażenie, że wyczytał to z moich oczu. Nie wierzyłam, że lojalność, czy sumienie kazało mu zostać.Wdzięczność? Nie. Nie wiem dlaczego to zrobił. Miał drogę wolną, do puki sztylet zanurzony w wodzie święconej, nie został mu podsunięty pod gardło.Wtedy już było ich tylko 2 (szef i jego wyjątkowy, powyżej przeciętnej demoniczny sługa, nie tak głupi jak pozostali.)
W tamtym momencie nie tylko czułam ból serca, ale i cierpienie wnętrza. Miałam wrażenie tak ogromnego bólu, jakby w środku mojej piersi był wbity kołek.Nie potrafiłam okazać bólu przez własną bezwładność.
Tylko ta jedna łza, tak srebrna, bo pojawiła się tak od niedawna, doskonale ukazała mój ból, spływając po policzku.

(?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz