niedziela, 7 września 2014

od Katheriny - C.D Ben'a

Zaśmiałam się , słysząc jego słowa i skinęłam głową. Odetchnęłam głęboko i ponownie napiłam się drinka. W tej samej chwili poczułam się jakoś dziwnie. Przeszedł mnie nie miły dreszcz. Coś było nie tak, ale nie tutaj u mnie w domu chyba coś się działo. Spojrzałam na Ben'a i uśmiechnęłam się
-Ty wiesz ja muszę już chyba iść.-powiedziałam szybko
-Do kąt ?-zdziwił się
-Zapomniałam, że coś zostawiłam w domu-wyjaśniłam. -Do zobaczenia.
Wypiłam całego drinka i wyszłam z baru. Szybkim krokiem zaczęłam wracać się do domu. Gdy byłam już od niego kilometr ktoś mnie złapał za rękę i przytulił do siebie.
-Katherina!-usłyszałam znajomy głos
W końcu osoba mnie puściła, a ja poznałam Vanessę. Ale tuż obok niej stała jakaś inna dziewczyna
-Vannesa! -ucieszyłam się- A to?
-Miranda , czarownica. Uczę ją trochę. Ale zastanawiałam się co tam u ciebie. Może też jej trochę pomożesz?-zaproponowała
-Jasne , chodźcie-uśmiechnęłam się
Już po sekundzie byłyśmy pod moim domem. Przystanęłam przed nim ,ale wyczułam coś niepokojącego.
-Poczekajcie tutaj. Ale jak coś ....... lećcie , po kogoś znajomego. Vanessa wiesz o kogo chodzi. Znaczy o brata tego pewnego kogoś, albo po mutanty-mruknęłam
Weszłam powoli do domu, ale zostawiłam otwarte drzwi. Podeszłam do salonu i zobaczyłam Rey'a!. Stanęłam zdziwiona, bo się nie odzywał, a teraz miał wyraz twarzy seryjnego mordercy i bawił się nożami.
-Rey-powiedziałam cicho
-Katherina........... Ty wiesz, na prawdę nie miło jest mi Cię widzieć -zaczął. -Kerry.......nie żyje. A wiesz czemu?! Przez ciebie! Nie mogę zapanować nad tym , to silniejsze ode mnie-zaśmiał się złowrogo
-Rey, przykro mi z powodu Kerry. Ale o co chodzi?-zapytałam niepewnie
-O co chodzi? Ty wysłałaś Kerry do mnie. A ja........... ją zabiłem. Tak ubolewasz nad tym, że straciłaś wszystkich. Może pora byś sama do nich dołączyła-wywnioskował
Odsunęłam się przestraszona jego zachowaniem. Nigdy taki nie był. Znaczy opowiadał, że nie panował nad sobą dawno temu, ,ale teraz?! Chciałam wybiec z domu, ale jakimś cudem znalazł się przede mną. Zatrzasnął drzwi, a ja poczułam ból blisko serca.
-Ups, nie trafiło tam gdzie miało-zaśmiał się- Ale zawsze można to poprawić.
Nie wiem co było na tym kołku czy czymś, jakiś guzik? Poczułam jakby tysiące małych szpilek wbijało się w moje wnętrzności.  Próbowałam krzyknąć, jednak wydałam z siebie tylko jęk bólu. Odepchnęłam go od siebie, uderzając szklaną donicą i zaczęłam wyciągać to coś ze swojego ciała. Gdy już to wyciągnęłam zauważyłam na końcówce tej broni? Iż są tam przyczepione małe kołeczki, paru nie było. Musiały zostać w moim ciele. Odsunęłam się widząc, jak Rey dźwignął się na równe nogi i wyciągnął sztylet. Cudem uniknęłam sztyletu, który przeciął powietrze nad moją głową. Stęknęłam czując przy każdym gwałtownym ruchu ból. Unikałam kolejnych sztyletów, cofając się do schodów na górę. Jednak upadłam na ostatnim szczeblu ,a Rey stanął nade mną ze sztyletem w ręce. W tej samej chwili jakaś kula trafiła go w ramię, a on upuścił sztylet.
-Zostaw ją!-usłyszałam głos Mirandy
Złapałam za sztylet, gdy Rey odwrócił się do dziewczyn i wbiłam mu sztylet w ramię. On syknął zdenerwowany i sam go wyciągnął, chcąc znów go we mnie wbić. W tej samej chwili ktoś zrzucił go ze schodów. Postać była rozmazana, ale jednak w tej postaci poznałam Ben'a i zaraz straciłam przytomność.

(Ben?)

PS. XD nie wiem co mnie naszło, żeby coś takiego napisać. A jak nie masz pomysłu, to Miranda może ją ocalić. Dziwna jestem :p

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz