Czyli to tak..teraz będę tylko nie istniejącą zjawą..czemu to musiało spotkać mnie..? Teraz..gdy mały się urodził..ja...ja nie wiem...po prostu nie wiem..
Po tym jak byliśmy już w domu Lucas poszedł do swojego pokoju i wszystko rozpakował.
-Teraz będzie trzeba kupić jakieś łóżeczko dla małego.-powiedział.
-Tak..-kiwnęłam głową..
Delikatnie pogłaskałam po głowie śpiącego synka.
-Cieszę się że mogę go dotknąć..-uśmiechnęłam się słabo.-Mój mały..mam nadzieję że będzie ci tu dobrze.
-Będzie.-zapewnił mnie Lucas i pocałował w skroń..
Do moich oczu znów napłynęły łzy..jednak powstrzymałam się.
-Nie płacz Lili..-powiedział kojąco Lucas.
-Jak mam nie płakać..? No jak..? Nie mogę być z ukochanym..z dzieckiem..-wyszeptałam.
-Przecież jesteś..
-Jestem jako nieżyjąca zjawa którą tylko wy możecie usłyszeć i zobaczyć!
-Lili..tylko spokojnie..-powiedział.
-Czy będę czy nie to i tak nic nie zmieni!-zaczęłam płakać.
Mały otworzył swoje oczka i spojrzał na mnie wyciągając w moją stronę rączki,przysunęłam do niego dłoń a on ją chwycił obiema rączkami i delikatnie pociągnął..zdziwiło mnie to że przysunął moją dłoń do swoich małych warg.
-O co chodzi mały?-zapytałam.
Jeszcze bardziej pociągnął moją dłoń..byłam dosłownie przyklejona do niego.
Nagle podniósł rączkę jakby chciał bym spojrzała w górę,zrobiłam to..tuż nade mną była twarz Lucasa. No tak..przecież trzymał Chris'a na rękach. Pocałował mnie w czoło..bez wahania przytuliłam ich oboje...w miarę swoich możliwości.
(?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz