Objąłem ją mocno,przyciskając do siebie, a jedną ręką gładziłem ją po włosach, schodząc aż do pleców.
-Ja żyję Lilith. Jestem tutaj-powiedziałem
Dziewczyna cały czas się wtulała we mnie, a ja jeszcze mocniej ją do siebie przytuliłem, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Sam nie wiem ja płaczę?! Tak. Ja płaczę, ale to przecież nie dorzeczne, ja nigdy praktycznie nie płakałem i nie chciałbym jakoś strasznie płakać.
-Lilith, przepraszam,że wcześniej nie przyszedłem. Nie mogłem, musiałem odzyskać siły. A gdybym przyszedł słaby, zabili by i mnie i ciebie-wydukałem
-Lucas....-wyszeptała.
-Nie, naraziłem Cię na śmierć, prawie umarłaś i to wszystko przeze mnie.-załkałem-Proszę wybacz mi........
Cały czas przytulałem ją do siebie nie chcąc nigdzie wypuszczać. Przez ten miesiąc widziałem ją,ale nie mogłem dotknąć , czy też nawet pocałować, to były dla mnie ogromne męki, a ja bez niej nie mogę żyć.
Stałem przytulony do niej, a ona do mnie i się nie odzywałem, czekałem na jej odpowiedź.
(?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz