Obserwowałem ją, jednocześnie nie mogąc się pozbyć ciągłych myśli o tym szpitalu. Bardzo, bardzo chciałem już stąd iść, ale najpierw muszę mieć choć możliwość chodzenia. To mi przypominało rzeczy, których pamiętać nie chciałem. Miałem wrażenie, że zaraz wejdzie tu parę osób, napakują mnie masą tabletek albo jakimiś zastrzykami, "dla mojego dobra".
Uśmiechnąłem się delikatnie, gładząc ją po głowie. Mogłem ją dotknąć. Mogłem z nią rozmawiać. Mogłem się śmiać i mogłem ją przytulać. Eh, chyba jednak się cieszę z tego wypadku. Tak bardzo ją kocham. Ciekawe, co ona o tym myśli. Najpierw mówiłem, że kłamałem, że jest dla mnie nikim, a teraz rozmawiam z nią w szpitalu. Albo Kath jest podstępną żmiją, albo po prostu już nie wie, co o tym myśleć. No, ja też. Spojrzałem na nią. Ona będzie mieć przechlapane. Z tego co wiem (głównie z Manticore czy opowieści (co wcale nie znaczy, że tak bardzo chciałem je słuchać, to im się buzia zamknąć nie chciała) matek, znajomych czy coś) to w piątym miesiącu raczej dziecko kopać nie powinno, co najwyżej czuć ruchy.... No, ale nie zapominajmy czym ten mały potworek jest. Hm.. A mnie nadal interesowało, czy będę miał córkę czy syna. Ok, chyba urwę się z szpitala, jakby Katherina miała iść do... do kogo się idzie? Jestem już prawie siedem lat na wolności, a nadal nie łapię nazw lekarzy. Wiem tylko, że chirurg jest od operacji, bo doktorek który mnie bada jest chirurgiem.
- To dobrze - wyszeptałem. Spojrzała na mnie, lekko zdziwiona moim zachowaniem - Powinnaś wypocząć. No wiesz, tak jak mówiłaś, nie możesz ciągle siedzieć w szpitalu, ze mną. Szczególnie ze względu na dziecko. A o mnie się nie martw. To nie ja tutaj spodziewam się małego kociaka - zaśmiałem się. Nie chciałem żeby szła, ale nie jestem egoistą. Musi odpocząć.
(Katherina/)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz