Spojrzałam za nim zdziwiona. Jeszcze tak chwilę stałam pod tą ścianą, ale jednak zastanawiałam się czy czegoś nie zrobić. Poszłam za nim i znów zatrzymał się w dość ustronnym miejscu.
-Nie wierzę Ci! Nie sądzę, że nie chcesz wiedzieć o moich uczuciach do ciebie-mruknęłam-To ciebie pierwszego poznałam, a później był Alec'a. Okłamujesz samego siebie i jeszcze mnie. Ciągle nienawidzisz mnie dla tego, że sypiałam z Alec'em? Poniekąd i z tobą, skoro byłeś w jego głowie. A nie przyszło Ci do głowy, że ja też ucierpiałam na tym wszystkim? Naprawdę nie przyszło?! -warknęłam-Nie planowałam tego, że zakocham się w was obu. I mimo tego, że w tej chwili obaj poniekąd mnie wkurzacie, to nie potrafię tak po prostu odejść....... Od tamtego razu, śniliście się mi obaj. Przez miesiąc nie widziałam każdego z was, a starałam się o was zapominać gdy zabijałam tych , który chcą mnie zabić. Właśnie...........skoro mnie nienawidzisz i nie potrafisz na mnie patrzeć...to czemu mi pomogłeś tego dnia w barze? -dodałam podniosłam na niego wzrok i popatrzyłam mu w oczy. Zbliżyłam się na krok.
-Nie chcesz mnie widzieć? W porządku, już nigdy nie zobaczysz mnie na żywe oczy, skoro tak bardzo tego chcesz. Mogę być dla ciebie tylko szarą mgłą ,którą zepchniesz w głębiny swojego umysłu. A ja nie zapomnę, co razem przeżyliśmy, a co potem przeżyłam z Alec'em. -mruknęłam
Podeszłam jeszcze do niego bliżej i ujęłam jego twarz w swoje dłonie. Romeo bacznie mi się przyglądał, a ja musnęłam jego usta. Czułam, że ledwie co powstrzymywał się by nie ponowić pocałunku. Odsunęłam się od niego i znów spojrzałam mu w oczy.
-Tak więc żegnaj -odpowiedziałam, starając ukryć się emocje i zaraz z prędkością kotołaka zniknęłam mu z oczu. Zaszyłam się w głąb miasta i najlepiej poszłam się czegoś napić. Nie zrobię tym krzywdy małej, już zdołałam się o tym przekonać. Usiadłam przy barku i zamówiłam to co najbardziej lubię. Burbon. Tak nie ma to jak świetny alkohol po głupich i dziwnych dniach , wybrykach. Zwłaszcza tych moich. Nie wiem co już mam myśleć o niektórych sytuacjach. Czy ja jestem jakaś porąbana , że to zrobiłam?! Tak najwidoczniej tak, ale ryzyko to mój konik. Nie mam nic przeciwko ryzyku. Zawsze je lubiłam
(Romeo?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz