-A może, jestem twoją psychofanką ? - powiedziałam rozmasowując swoje obolałe nadgarstki.On tylko głośno się zaśmiał.
-A ja po prostu chcę tymi nożami odciąć ci garść włosów aby mieć jakiś kontakt z tobą? -uniosłam na niego wzrok.
-Tak, oczywiście nożem zanurzonym w wodzie święconej.- zmierzył mnie wzrokiem.Na mojej twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek, a wewnątrz mieściłam w sobie zrezygnowanie.
-No dobra. Nie owijajmy w bawełnę...-powiedziałam przewracając oczami i przycisnęłam go do ściany z takim uderzeniem, aż po ścianie powędrowało pęknięcie.
-Twarda jesteś.-stwierdził z uśmiechem-Ale ja jestem twardy i boski- powiedział przyciskając mnie do ściany.
-Okej.Z tobą w ten sposób nie będę się bawić- westchnęłam z ironią.
-A więc? Grzecznie mi powiesz?
-Jasne.-po mojej odpowiedzi rozluźnił chwyt, a ja wyciągnęłam z jego kieszeni buteleczkę whisky, też lubię wypić.Próbował mi ją zabrać kiedy ją opróżniałam, ale powstrzymałam go ręką.
-proszę.-powiedziałam wręczając mu pustą już butelkę.
-Smakowało?-zmierzył mnie wzrokiem
-Od ciebie? Oczywiście.-zaśmiałam się
-Dobra, koniec tych czułości.Mów dlaczego mnie śledziłaś.
-Rozumiem, że wersja o psychopatce odpada? -spojrzałam na niego, ale nie musiałam uzyskiwać odpowiedzi, jego wyraz twarzy mówił wszystko.-Okej.Więc jaram się zabijaniem innych robię to kiedy mi się nudzi - powiedziałam oglądając swoje paznokcie- Szczególnie lubię zabijać takich jak ty. No i szczególnie takich przystojnych.-zaśmiałam się- A kim jestem.To już pewnie mniej cie obchodzi...-Skrzyżowałam ręce i oparłam się o ścianę- A ty? teraz twoja kolej i proszę bez przekrętów.
(?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz