niedziela, 12 października 2014

od Katheriny - C.D Alec'a

Siedziałam wygodnie w mojej celi. A konkretniej leżałam na łóżku. Ta noc była dla mnie dość nie spokojna, czułam że coś się stanie dzisiejszego dnia. W pewnej chwili usłyszałam,że ktoś idzie w stronę mojej celi. Podniosłam się szybko z łóżka i stanęłam na równe nogi. Już około 2 nad ranem ubrałam się w normalne , swoje ciuchy. Ładny jeden dzień spokoju, gdy nagle zauważyłam w drzwiach ich szefową. Czy ona ma jakąś sprawę do mnie po raz któryś?! Szczerze powiem, że chętnie oderwałabym jej głowę.
-Mam dla ciebie wieści-uśmiechnęła się złośliwie- Dzięki tobie. Wiemy, że 494, może posiadać dzieci. Jest zapisany do specjalnego programu i pomoże nam zwiększyć liczbę ludzi tutaj. Będzie brany co jakiś czas do specjalnego pokoju z inną X5 i będą musieli się ze sobą przespać.
Spojrzałam na nią zdziwiona, a jednocześnie zła. Nie patrzyłam jej w oczy, ale zaraz odwróciłam wzrok , przypominając sobie ostatnią noc z Alec'em. To nie może być prawda on tego nie zrobi. Ufam mu i zgaduję, że ta s*ka umieściła go znowu w izolatce. Zaraz jednak przeniosłam wzrok na nią z trudem się powstrzymując. Jednak ta próba nie powiodła się i rzuciłam się na nią, łapiąc za szyję i przyciskając do ściany. Wysunęłam kły i jeszcze na dodatek moje oczy zmieniły kolor.
-Nie obchodzi mnie to,że go wykorzystujecie. Nie wierzę nawet w to, że ALEC zrobi coś takiego. On nigdy mnie nie zdradzi. A ty umieszczając go w izolatce niestety długo poczekasz. On jest mój! A jeśli coś mu się stanie, to przysięgam, że oderwę Ci ten głupi łeb!  I nawet jeśli jestem chodź trochę słabsza, od waszych głupich mutantów to z chęcią ich wszystkich wyrżnę. Łącznie z twoim personelem! -warknęłam
Kobieta już powoli zaczynała się dusić i poprosiła o pomoc. Zaraz do pokoju wbiegli inni, a ja trzymałam ją jedną ręką podniesioną za szyję do góry. Odwróciłam się do reszty i syknęłam wkurzona. Jednak zaraz rozluźniłam uścisk i ich szefowa upadła na ziemię. Skierowałam swój wzrok ponownie na nią z uśmieszkiem.
-Mam nadzieję, że wyraziłam się jasno- uśmiechnęłam się chytrze.
Jej goryle szybko pomogli jej wstać. Ona odepchnęła ich od siebie, szczerze wkurzona. Spojrzała na mnie z pogardą i poprawiła swój strój, a następnie wyszła. Skrzyżowałam ręce i uśmiechnęłam się jeszcze szerzej gdy wyszła. Tą rundę ja wygrałam. I nie żartowałam, jeśli mu coś zrobi policzy się ze mną. Chociaż poniekąd mam nadzieję też, że Alec za mój wybryk nie oberwie.

(Alec?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz