niedziela, 12 października 2014

od Alec'a - C.D Katheriny

Odprowadziłem ją wzrokiem, zastanawiając się nad tym wszystkim. Nie chciałem tego robić, nawet kiedy Kath mnie prosiła. Nie umiałbym, po prostu nie umiał.

*Jutro*
Po bezsennej nocy stwierdziłem, że muszę to zrobić, jeśli chce przeżyć. Jeśli chcę je, moją córeczkę i Katherine stąd wydostać. Powiedziałem szefowej, że koniec z sprzeciwianiem się i będę grzecznie wykonywał rozkazy. Była zadowolona z tej zmiany zdania i już pół godziny później siedziałem na stołówce, wreszcie mogąc jeść i pić. Niezbyt dużo, bo żołądek musiał się przyzwyczaić do nagłej zmiany, ale zdołałem się najeść. Cały czas jednak myślałem o tym, co będę musiał zrobić. Niestety, bardzo szybko nastał wieczór i musiałem się zbierać do celi X5-573, czyli mojej partnerki. Wzdrygnąłem się na samą myśl, ale pozbierałem się i ruszyłem wraz z strażnikiem tam. Ciężkie, metalowe drzwi się otworzyły przede mną. W środku była sporo niższa ode mnie blondynka, która również nie była zadowolona z tego rozkazu. Widać to było po jej minie. Drzwi za mną się zamknęły.
- Miejmy to już za sobą - mruknąłem ponuro, zdejmując z siebie koszulkę.


*Kolejny dzień*
Spędziłem w celi 573 jakąś godzinę, po czym wróciłem do siebie. Sumienie? Dawno Cię nie słyszałem, jak nie miło Cię znów witać. Musztra nie była taka jak zawsze. Trzeba było stanąć koło swojego partnera bądź partnerki. Potem szefowa przechodziła i pytała się krótko o ten czas spędzony w celi drugiego X5. Krótko, bez szczegółów. Po prostu, czy wypełniło się rozkaz, bo raczej kamer tam nie mają. W końcu doszła do nas i specjalnie stanęła przede mną. Odpowiedziałem jej zgodnie z prawdą, a ona kiwnęła głową i uśmiechnęła się tryumfalnie.
- Co na to Katherina?
- Nie widziałem się z nią - powiedziałem, mimo, że jej pytanie było retoryczne. Odeszła. Po musztrze, jak w każdy co trzeci dzień miałem spotkać się z Katheriną, jednak dziś opóźnienia nie było. I dobrze. Nie byłbym w stanie spojrzeć jej w oczy. Widziałem ją tylko kątem oka, gdy było zebranie i krótkie omówienie strategi. W końcu byliśmy całkiem blisko siatki. Potem poszliśmy grać w tą "grę", w głąb kawałka lasu należącego do Manticore. On też był ogrodzony i, jako że to właśnie mur w lesie oddziela nas od wolności, bardziej pilnowany.


(Katherina?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz