niedziela, 12 października 2014

od Alec'a - C.D Katheriny

Jeden dzień. Drugi dzień. Trzeci dzień... Szósty dzień, siódmy dzień.... piętnasty.... Siedziałem w tej celi, powoli tracąc siły. Na początku cały czas myślałem tylko o Katherinie, jednak teraz, po tylu dniach głód i pragnienie wygrało. Znaczy nie zamierzam się zgodzić na to, co przygotowała szefowa. Nie mogłem.... nie zdradzę Katheriny....
Umiemy wytrzymać naprawdę długo bez jedzenia, ale brak picia mnie wykańczał, bo tamta kobieta pozbawiła mnie też butelki wody. Znaczy dostawałem. Ta, co tydzień małą szklaneczkę, bym przeżył. Siedziałem na zimnej podłodze, kiedy weszła szefowa. Nawet nie uniosłem na nią wzroku. Stanęła przede mną.
- Baczność.
Wstałem, stanąłem na baczność, choć trochę mi było trudno ze względu na osłabienie. Znów nie patrzyłem na nią, a w przestrzeń. 
- Twój numer.
Doskonale go znała. Chciała usłyszeć go z moich ust. To oznaka posłuszeństwa. Na samym początku się buntowałem. Nie miałem jednak już na to siły. Proszę. Udało im się mnie chociaż w pewnym stopniu zdyscyplinować.
- Cztery dziewięć cztery - odpowiedziałem. Miałem zachrypnięty głos, ale raczej nie przeszkadzało to w zrozumieniu tego, co mówię.
- Ładnie - uśmiechnęła się z wyższością. - Wiesz czemu tu trafiłeś?
- Nie wykonałem rozkazu.
- Owszem. Zamierzasz naprawić swój błąd? - spytała, unosząc brew. Coś we mnie, zgaduje że ta część żołnierza, pragnęła krzyknąć "Tak!", jednak zdusiłem ją jak tylko mogę. Zostałem stworzony jako żołnierz, wychowałem się jako żołnierz. Nic dziwnego, że posiadałem, tak jak inni, naturalną chęć do wykonywania rozkazów które napłynęły z góry. 
- Nie, to jest moja granica bezwzględna.
- Zdajesz sobie sprawę, że nie potrzeba nam nieposłusznych żołnierzy? Wiesz co się dzieje z takimi. Oczywiście, że wiesz. - Nadal miała ten swój oficjalny ton. Oh, wiedziałem co się z nimi dzieje. Sam to przeżyłem siedem lat temu.
- Wypuszczacie ich do domu? - spytałem, trochę grając na zwłokę. Wreszcie spojrzałem na nią. Uśmiechała się lekko.
- Tu jest Twój dom.
- W domu mnie nie trzymają przymusowo.
- Wystarczyłoby, żebyś poszedł po rozum do głowy i był posłuszny. Wtedy więzienie zmieni się w prawdziwy dom. Powinieneś być dumny, że możesz służyć ojczyźnie. Przemyśl to, do jutra. Wybierz, czy wolisz spełnić swoją rolę, czy zapewnić sobie wczasy w piwnicy wraz z "nomlinami" - powiedziała i wyszła. Wzdrygnąłem się na wspomnienie o nieudanych X. Nomliny... eh. Przynajmniej będą nas dzielić kraty, bo nie zamierzam ulec.

(Katherina?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz