Cieszyłem się, że mogę ją widzieć. Nawet miło, że jest w moim oddziele, choć nie sądzę, że ktoś da się nabrać, że Katherina jest X5. Uśmiechnąłem się do niej wesoło, słysząc pytanie o trenowanie. Przyda jej się. Choćby do ucieczki.
- Oczywiście - powiedziałem i pocałowałem ją przeciągle. Zaraz jednak oderwałem się od niej, bo usłyszałem kroki. - Hmm... muszę iść. Do zobaczenia jutro... Mam tylko kilka rad. Po pierwsze, koszulka w spodnie. Po drugie, na musztrze patrzysz prosto przed siebie, nawet gdy oficer do ciebie mówi. Nie patrzysz w oczy, nie odzywasz się niepytana, odpowiadasz "Tak jest, ser" a najlepiej w ogóle milczysz. Po trzecie, nie wahaj się uderzyć mnie, jeśli będziemy na treningu walczyć. Ja ciebie raczej z pięści nie uderzę, ale wiarygodnie to musi wyglądać - zaśmiałem się i szybko wyszedłem z pokoju. Skierowałem się do mojego, gdzie od razu położyłem się na łóżku, nie przejmując się gdy usłyszałem "gasimy światła" i wszelkie źródła jego zostały wyłączone.
***
Śniadanie było spokojne, nie mogłem jednak z nią rozmawiać, reszta grupy mi nie dała się nawet odezwać, kiedy powtarzali swoje numery i wypytywali się Katherinę o różne bzdety, głównie o jej rasę. Widząc jej zniecierpliwienie parsknąłem jedynie śmiechem i mruknąłem do nich, by już się zamknęli. Większość mnie posłuchała, reszta jednak nie chciała dać spokoju biednej Kath. Musztra również przemknęła niemal niezauważalnie, oficer jedynie przyjrzał się Katherinie i ruszył dalej, niezadowolony, że nie ma czego wypominać. Po musztrze dziś była walka wręcz, a nie zajęcia w terenie jak zwykle. Po paru minutach rozgrzewki, oddziały stawały w okręgach w pozycji "spocznij"*, a dwóch na środku walczyło. My jednak razem nie walczyliśmy, mi się trafił jakiś koleś. Szybka analiza faktów: chudy, niewiele niższy ode mnie, raczej niezbyt wytrzymały ale szybki. Krótka choć zacięta walka, ale po paru chwilach przeciwnik leżał na ziemi. Wydostał się jakoś, mruknął do mnie parę wściekłych słów i wrócił na swoje miejsce. Po paru rundkach innych, przyszła czas na Kath. Obserwowałem ją zaciekawiony. Nie mogła gryźć ani używać pazurów, więc walka może wyglądać ciekawie.
- Kici, kici - mruknął 624, trochę starszy ode mnie chłopak.
(Katherina?)
* - u żołnierzy staje się w rozkroku, z dłońmi złożonymi w dole pleców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz