środa, 15 października 2014

od Alec'a - C.D Katheriny

Ta rozmowa była niczym żywcem wzięta z filmu... Ok, dla mnie wszystkie takie "urocze" scenki są niczym z filmu. Spojrzałem na Katherine.
- Nie. Znaczy... powrót Lydecker'a wszystko zmienia - zacząłem cicho, jednak i tak nikt nas nie podsłuchiwał. Wszyscy byli zajęci tą wojną o władzę.
- Musimy jak najszybciej się stąd wydostać.
- Kath. Nie możemy się ruszyć, dopóki nie będziesz w pełni sił - powiedziałem nie znoszącym sprzeciwu głosem. Zmiażdżyła mnie wzrokiem. Wiem, że się chciała stąd wydostać, ale możemy jeszcze poczekać. Przecież nie będą eksperymentować na noworodku, mamy jeszcze z rok, choć jak zobaczą, że nie ma kodu... Nie ważne. I tak nie możemy się teraz stąd wydostać. Ona jest osłabiona, nie mówiąc o tym, że Hunter jest jeszcze troszeczkę za mała. Przecież ona potrzebuje stałej opieki, a Manticore jest otoczona strzeżonym pilnie lasem, nawet za murami. Z tego co wiem, do najbliższej drogi jest trochę ponad kilometr, a nią najczęściej jeżdżą właśnie patrole. Możliwe, że ucieczka przedłużyłaby się do kilku dni. Przecież ucieczek z Manticore było w całej jej historii trzy. Jedna: uciekł cały oddział, ponad dwadzieścia osób, przeżyło dziewięć, między innymi Max i Ben. A oni są świetnie wyszkoleni, na pewno lepiej niż Kath. Druga ucieczka to kompletna klęska, nikomu się nie udało. Trzecia... zwiała część mutantów Manticore, kiedy ex-szef postanowił wysadzić ją w powietrze. Ile przeżyło? Nie wiem. Z około tysiąca świetnie wyszkolonych żołnierzy w wieku 8-25 lat, przeżyło tylko jakieś dwieście ileś, głównie X4, X5, X6. Jak ja, Kath i Hunter mielibyśmy teraz uciec?
- Jestem kotołakiem, Alec.
- Powtarzasz się - upomniałem ją. -  Jesteś słaba. To przecież widać.
W tej samej chwili do pokoju wszedł Lydecker.
- Cztery dziewięć cztery, nie sądzę, by to był Twój pokój.
Kiwnąłem głową i wstałem.
- A co do ciebie.... - wskazał na Katherinę, po czym pokręcił z zrezygnowaniem głową - Nie wiem, co z tobą zrobić. Ani z małą...
- Hunter - powiedziałem.
- W każdym razie, nie wiem.
- Może wypuści je pan? - spytałem z nadzieją, ale widząc jego wzrok i minę dodałem: - taka luźna propozycja.
- Co jeszcze tutaj robisz? - pogonił mnie. Już byłem za drzwiami, ale jeszcze chwilę postanowiłem zostać i posłuchać. Tak sekundkę. - Cóż...
- Katherina.
- Katherino, może Ci się to nie spodoba, ale oddaj Hunter lekarzowi. Nie będzie żadnych eksperymentów, najwyżej parę badań w celu ustalenia klasy i dlaczego nie ma kodu. Oh, oczywiście również ilość genów zwierzęcych.
- Nie.
- Proszę grzecznie - mruknął ostrym głosem. - Nie każ mi Cię zmuszać, szczególnie, że ona jest jeszcze za młoda na jakiekolwiek szkolenia czy poważniejsze bada...
Niestety, dalej nie usłyszałem, bo ochroniarz mnie przegonił. Od razu wróciłem do pokoju, choć nie mogłem się skupić na niczym innym niż Kath.

(Katherina?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz