Obserwowałem ich. Katherino, nie powinnaś mnie kochać. To Cię tylko rani. Przeniosłem wzrok konkretnie na Katherine. Nie chciałem by szła stąd ale musiała, nawet lepiej dla niej. Jestem w okropnym stanie.
- Chodź - powiedział miękko. Spojrzał na moje ciało i wyszli. Zostałem sam. Przynajmniej naprawdę byłem sam, bo wychodziło na to, że demon jest se uwięziony w ciele. Jak się dostać spowrotem do świata żywych? Gdzie jest jakiś poradnik dla niedoszłych duchów, czy coś? Zgłaszam reklamacje.
*Miesiąc później*
Nadal tkwiłem jako duszek Kacperek. Katherina bardzo często przychodziła, Ben rzadziej, czasem Max wpadała. Max była przygnębiona, blisko płaczu. Kath różnie. Brzuch Katheriny już był widoczny i wyglądała według mnie słodko. Siedziała na fotelu i patrzyła na mnie. Nigdy nie siedziała zbyt długo, czasem w ogóle, ale była.
Dziś. Dziś było inaczej . Dziwne. I wtedy to się stało. Po prostu jakbym zniknął, a chwilę potem czułem przerażający, straszliwy ból i nie mogłem oddychać. Usiadłem nagle, dusząc się. Na szczęście lekarz był w pobliżu i szybko usunął rurkęz moich dróg oddechowych. Mogłem oddychać, ale każdy wdech zadawał mi niewyobrażalne cierpienie. Kath natychmiast wstała.
-Alec!
- Połóż się - powiedział lekarz. Rzeczywiście, kiedy upadlem na poduszkę, lepiej mi się oddychało. - Jeszcze nie zrosły Ci się żebra, postaraj się nie ruszać - mówił ale było słychać że jest zszokowany moją pobudką.
- Kath.. - mruknąłem tylko, wytrzymując ledwie towarzyszący temu ból.
( Katherina? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz