Siedziałam tak przez dłuższą chwilę i zaraz odłożyłam powoli jego dłoń, dalej ją trzymając.
-Heh. Kocham Cię , nawet bardzo. Ale za chiny nie potrafię Ci teraz tego wybaczyć. Wrócisz spróbuję być milsza, ale nadal się tego boję -westchnęłam cicho- Nie wiem, nawet czy Ci to wybaczę....
Przymknęłam oczy i odetchnęłam głęboko. O dziwo już nie płakałam, tylko wcześniej kiedy go takiego zobaczyłam parę minut temu. Teraz już się trochę przyzwyczaiłam. Nie byłam co prawda , do końca swoich słów. To, że go widziałam sprawiało mi ból i cierpienie, ale inne niż te które teraz czułam.
-Dałam Ci szansę. Miałeś ją wykorzystać, więc wierzę , że to zrobisz. I mam nadzieję , że nasze dziecko będzie szczęśliwe mając takiego ojca-powiedziałam
Spróbuję być mniej szorstka , dla niego. Nie wiem czy będę potrafiła, ale postaram się.
-Tak bardzo mnie skrzywdziłeś....... Normalna dziewczyna już by dawno znienawidziła takiego mężczyznę. Jak tak zrobiłam, ale to było tylko tłumienie uczuć,które dalej tkwią w głębi mojej duszy-szepnęłam
W końcu spojrzałam jeszcze raz na niego i spuściłam głowę. Złapałam za telefon i zadzwoniłam po Ben'a , by po mnie przyjechał. Opuszkami palców przejechałam po jego policzku, a potem po dłoni i wyszłam z sali, na pole do Ben'a.
-Jak się czujesz?-zapytał
-Lepiej -odpowiedziałam spokojniej
Ben spojrzał na mnie zdziwiony, no bo przecież normalna osoba by nie powiedziała czego takiego, widząc człowieka , umierającego.
(?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz