piątek, 12 września 2014

od Romeo- C.D Katheriny

Zabawne jest bycie w śpiaczce. Byłem sobie jak duch, chodziłem po szpitalu, słuchałem lekarzy, błąkałem się. A raz przeżyłem śmierć kliniczną. Nie zamierzam jeszcze odejść. Jakie to komiczne. Rachel, moja pierwsza miłość, zmarła w śpiączce po dwoch latach powolnego umierania. Ona też była takim duchem? Słyszała moje słowa? Teraz to nie ważne. Minęło już tyle lat.
W końcu przyszła Katherina i Ben. Nudziłem się i siedziałem sobie na łóżku. Słuchałem mojego kociaka. Czułem przeraźliwy ból w sercu, ale to może przez moje ledwie sprawne serce. Nie wytrzymywało już tego wszystkiego. Z jednej strony, miałem ochote odejść. Już na zawsze. Ale z drugiej strony, tak bardzo nie chciałem jej opuszczać. I naszego dziecka. Uśmiechnąłem się lekko, gdy zobaczyłem jak moja ręka ląduje na jej brzuchu i słuchałem jej słów, będąc coraz bardziej przygnębionym i zmotywowanym by wrócić. Ale na razie za cholere nie mogłem. Nie pomagało mi filmowe położenie sie do ciala. Co za pech. Delikatnie dotknąłem jej policzka, by zaraz przenieść rękę na jej brzuch. Oh. Moje dziecko. Tak bardzo je kochałem.
- Wróce - obiecalem. Wroce. Nie wiem jak, ale wrocę. Nie słyszała mnie, nie czuła mego dotyku. Eh... Przynajmniej mogę ją dotknąć.

(Katherina?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz