Nie zwracałam zbytnio na niego uwagi. Akurat zajmowałam się sprzątaniem pokoju i omijałam cały czas Alec'a nie patrząc na niego. Przechodziłam z pokoju do pokoju , czy plątałam się po domu. Alec cały czas chodził trochę za mną. Stanęłam w końcu w swoim pokoju i spojrzałam na niego.
-Po co w ogóle tu jesteś? Miałeś nie wracać-powiedziałam bez emocji
-Bo jesteś w ciąży. Bo to moje dziecko-wyjaśnił -I się martwię.
-Martwisz się?-zapytałam kpiąco.
Bolało mnie to , że przyszedł, że wrócił , zaraz po tym jak mnie potraktował. Patrzyłam na niego i zastanawiałam się co miałam w tej chwili zrobić. Nie chciałam go zabijać, chociaż po tym wszystkim miałam wielką ochotę.
-Nie wierzę Ci. -powiedziałam po dłuższej chwili
-Katherino.........-zaczął
-Nie. Nie wierzę już w żadne twoje słowo-przerwałam mu.
Spojrzałam na niego gniewnie i z wyrzutami, a następnie wyminęłam go ponownie i zeszłam na dół. Nie mogłam się denerwować. Nie mogłam, bo ostatnim razem skończyło się to dość dużym bólem. Zrobiłam sobie herbatę z werbeną, zawsze to piłam. Uciszałam fakt , że chciałam bardzo się napić jakiegoś alkoholu. Znaczy myślę, że nie zaszkodziło by mu to, ale na razie się wstrzymam. Wypiłam szybko herbatę, ale nie wiem czy to był dobry pomysł. Zaraz przed progiem zobaczyłam Alec'a.
-Wróciłeś.........hm trzeba było pomyśleć, zanim mnie rzuciłeś to raz. A dwa nie wracasz dla nas obojga tylko z tego faktu, że mam dziecko-mruknęłam.
Alec chciał coś powiedzieć, jednak poczułam silny ból w brzuchu. Kurcze, werbeny też nie lubisz?! Pobiegłam szybko do łazienki. Oczywiście Alec pobiegł za mną, ale zamknęłam przed nim drzwi na zamek. Mój organizm usilnie chciał się pozbyć werbeny. Nigdy mu na to nie pozwalałam, ale teraz to było mocniejsze.......to wszystko. Może ze względu na dziecko. Po 10 minutach udręki , usiadłam po turecku na podłodze i odetchnęłam głęboko. Podniosłam się po chwili i przepłukałam twarz. Już było dobrze, już było wszystko lepiej. Czyli mam odstawić werbenę na ten cały czas, no nie będzie ciekawie. Wyszłam z łazienki, przed którą stał Alec. Znów go ominęłam i podeszłam do drzwi które otworzyłam na oścież. Spojrzałam znacząco na Alec'a ,który najwidoczniej był zszokowany moim zachowaniem.
-Lepiej będzie jeśli wyjdziesz-powiedziałam bez emocji, w sumie z trudem je powstrzymywałam, by nie wybuchnąć, czy coś innego powiedzieć.Czułam się dziwnie mając go zaraz przed sobą. Wraca tutaj, jak gdyby nigdy nic , tylko dla tego, że jestem w ciąży. A jeszcze trzy miesiące temu tak paskudnie mnie potraktował. Nie miałam ochoty widzieć go na oczy. Odzyskiwałam na reszcie spokój, ale kiedy byłam przy nim nie wiedziałam jak się czuć. Z jednej strony byłam szczęśliwa że nic mu nie jest, a z drugiej nie ufałam mu.
(Alec?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz