Noc Halloween to czas, w którym nic nie jest takie, na jakie wygląda. Chyba, że jesteś Beatrize. Nie wykazała się oryginalnością, przechodząc przez próg willi w krótkiej, białej sukience z złotymi ozdobami (klik), sztucznymi skrzydłami i delikatnej śnieżnej masce z paroma piórami. Anioł przebrany za anioła, cóż za ironia prawda? Jednak najciemniej jest pod latarnią. Rozejrzała się, na darmo. Być może parę osób poznała, jednak większość nie było widać spod masek. Pomiędzy tańczącymi przemykali kelnerzy, częstując ciastami oraz alkoholem gości. Chwyciła wysoką szklankę z szampanem, gestem dziękując panu w czarnej masce.
Usiadła przy stoliku, obserwując orzechowymi ślepkami różne stworzenia bawiące się w względnym pokoju. Założyła nogę na nogę, jednocześnie starając się wyglądać w miarę skromnie. Natura niewiniątka przezwyciężyła, wcale nie zwracając uwagi na maskę, która przecież zakrywała twarz. Kąciki jej bladoróżowych ust uniosły się w lekkim uśmiechu. Poprawiła sukienkę i napiła się szampana. Wolna muzyka płynęła przez salę, gdzie źródłem była orkiestra. Wieczór zapowiadał się ciekawie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz