środa, 29 października 2014

od Alec'a - C.D Katheriny

Ignorował wszystkich. Zawsze tak robił, siedząc pochylony nad swym jedzeniem, od czasu do czasu zielonymi ślepiami zmierzając towarzystwo. Było całkiem głośno, bowiem wszyscy byli niesamowicie ciekawi co takiego robili Łowcy. Niektórzy się domyślili, ponieważ kiedyś były to zajęcia nie tylko dla wybranej grupy, jednak oni siedzieli cicho nie zdradzając się. Jedynie podejrzliwie patrzeli na Łowców i trzymali się jak najdalej. Takich osób odnalazł około pięć, nie licząc tych za plecami jego.
Z ogromnym apetytem zjadając swoją porcje, jak co dzień. Ot, taki ciągle domagający się jedzenia żołądek.
Musiał się trafić jakiś, za przeproszeniem, wrzut na tyłku który musiał dogryźć wszystkim swą "wiedzą". Czego mogło to dotyczyć? Oczywiście ich dzisiejszych zajęć! Nachylił się i teatralnym szeptem zapytał:
- Udało mu się uciec?
Alec się cały spiął, na to niezbyt miłe wspomnienie. Uśmiechnął się ponuro i spojrzał na tego idiotę. Po raz drugi ktoś wygadał coś, co miało być w tajemnicy przez przypadek. Miał nadzieje, że tym razem nie sprawdzi się "do trzech razy sztuka".
- A komuś się udało? - uniósł brwi. Nie było jednak szans na dalszą pogadankę, bo na platformę wszedł Lydecker. Wszyscy zamilkli zanim zdążył cokolwiek powiedzieć i odwrócili się w jego stronę.
- W związku z zmianą władz mieliście luz. Skończyło się to - wypowiedział złowrogo i zaczął dyktować nowy plan dnia. Wolnego mieli dwie godziny dziennie, cisza nocna od 22 do 4.00, chyba, że oddziały mają zajęcia nocą co również się zdarza. Co było dziś po obiedzie? Tak! Super pozytywne zajęcia na poligonie. Gdy tylko Lydecker zszedł, rozniósł się pomruk niezadowolenia. Wiecie, z czym się wiąrzą zajęcia na poligonie? Rany na plecach, nogach, rękach, głowie przez drut kolczasty które na pewno się nabawią podczas czołgania się pod nim, nie mówiąc o błocie, bo w tym będą cali. Co jeszcze? Siniaki, wycieńczenie i barwy maskujące na twarzy i ból po ewentualnym oberwaniu nabojem gumowym. Słowem: super zabawa. Po obiedzie wszyscy ruszyli na poligon ćwiczebny, znajdujący się w innym krańcu terenu Manticore. Wyglądał jak typowy wojskowy. Parę przeszkód w których trzeba się przeczołgać, parę płaskich ścian z sznurkiem do wspinaczki, drabin i takich, gdzie trzeba wykazać się umiejętnościami skoku. Dla każdego coś bolesnego.
Nie miał trudności w pokonaniu całego, jednak szedł tempem Katheriny, by w razie kłopotów jej pomóc. Nie była przygotowana na coś takiego, co okazało się między innymi przy czołganiu się pod drutem kolczastym. Alec zatrzymał się koło niej, jednocześnie uważając na głowę. Katherina miała już parę ran, głównie na rękach.
- Wybijaj się z nóg i pomagaj rękoma. Uważaj na broń, zapchana błotem nie odpali, lufa do góry - poinstruował, by zaraz pokazać, jednocześnie idąc dalej do przodu. Po kilku chwilach wreszcie mógł spokojnie się wyprostować.

(Katherina?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz