Spojrzała na niego swymi ciemnymi, orzechowymi oczami. Współczuła mu, ale nie użalała się nad nim. Nie tego mu potrzeba, nikomu się to nie przydaje. Trudno również wyczekiwać od anioła ludzkich odruchów. Ona jedynie trwała w milczeniu, nie przerywała mu. Dopiero po dłużej chwili postanowiła uchylić rąbek swej skomplikowanej duszy, ukazać więcej niż widać na gołe oko. Przeżycia anioła.
- Mój ojciec szybko przestał się nami interesować. - z każdym kolejnym słowem mówiła coraz ciszej, aż nie zaczęła szeptać, głosem niezwykle delikatnym - Byliśmy jak rodzina, w której urodziło się nowe dziecko, choć i to ziemskie porównanie nie ukazuje sytuacji. Niektórzy się zbuntowali. Lucyfer się zdenerwował, nie chciał się pokłonić istocie słabszej, oczywiście bez urazy. Został zrzucony z nieba, a wraz z nim wiele innych którzy poszli za nim. Szczerze? Współczuje mu. W obecnej sytuacji, tam, na górze jest jeden wielki chaos, kłótnia aniołów. Niektórzy myślą, że Ziemia jest ich. I tak oto walczymy między sobą, jakbyśmy byli małymi, zagubionymi dziećmi których ojciec na chwilę opuścił. Nie mogłam tego wytrzymać i ponownie zstąpiłam na Ziemię. Nie sądzę, że cierpię przez to. To ludzkie uczucie - wypowiedziała się i spuściła wzrok. - Jedynie tęsknie za skrzydłami. To... to taka dziwna pustka, tam, z tyłu. Wyobraź sobie, że ktoś Ci zabrał nogi. Albo ręce. Okropne uczucie, prawda?
(Angelo?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz