Ciałem przyszpiliłem ją do ściany, zabierając dłonie z jej nadgarstków, by ściągnąć z niej koszulkę. Jednak coś po prostu musiało popsuć ten moment i udaremnić mi plany. Usłyszałem kroki, zbliżające się do domku. Castiel... Przyrzekam, kiedyś go zabiję. Odsunąłem się od Kath, odwracając się w stronę drzwi, przez które wszedł. Był niższym ode mnie, ciemnowłosym mężczyzną który nigdy się nie uśmiecha. Na oko starszym o kilka lat.
- Katherine, to Castiel, Castiel to Katherine - Przedstawiłem ich sobie, znudzonym tonem, myśląc jak go stąd wygonić.
- Witaj - Powiedział grzecznie. Kath uniosła brew, patrząc na mnie. Odpowiedziałem jej spojrzeniem pod tytułem "I co ja mam zrobić?". Na szczęście nieproszony gość wreszcie skumał, że nie jest mile widziany w tej chwili - Ja tylko czegoś zapomniałem.
Podszedł do małej szafki, wziął swój telefon, podniósł go, pokazując o co mu chodzi i wyszedł. Pokręciłem głową z rezygnacją. Ten koleś.. Ah, szkoda gadać. Kroki się oddaliły.
- Wybacz za niego - Rzuciłem, odwracając się do Katherine.
(Kath?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz