Podniosłam delikatnie wzrok na ścianę,ale zaraz odwróciłam się w jego stronę i poderwałam z krzesła. Uśmiechnęłam się pod nosem z lekką chytrością, chyba pierwszy raz do niego od pewnego czasu.
-Pamiętasz.....-mruknęłam
-Na razie tylko tyle-westchnął poirytowany-Czemu,nie może mi się wszystko,teraz przypomnieć!
Popatrzyłam na niego i zaśmiałam się, widząc jego niecierpliwość. Normalnie jak małe dziecko,które nie może się doczekać,aż dostanie zabawkę czy coś.
-Przypomnisz sobie, wkrótce-odpowiedziałam
Chwilę tak stałam wpatrując się w niego,ale poszłam do doktorka i zapytałam czy nie moglibyśmy wrócić do domku hotelowego.
-Ale chciałbym się czegoś dowiedzieć!-zaprotestował
-Działa, tyle możesz wiedzieć i koniec-warknęłam obojętnie
Wyszłam z jego gabinetu i zebrałam swoje i jego rzeczy,a następnie zapakowaliśmy się do auta. Usiadłam na siedzeniu kierowcy, bo jak mu się przypominało wszystko szczątkowo ,to lepiej żeby nie prowadził. Dojechaliśmy znów po około godzinie do naszego domku i weszliśmy do środka. Zaczęłam chować różne rzeczy w szafce, gdy usłyszałam jak Alec, zamyka drzwi i coś do mnie mówi.
-Uratowałaś mi życie, a ja później ocaliłem twoje-wywnioskował
Odwróciłam się do niego, czemu nie przypominał sobie innych rzeczy, nie chciałam do tamtego dnia wracać. Kiedy umierałam słyszałam jego słowa, to było przerażające i nic nie mogłam niestety powiedzieć mu na to. Nie chciałam w ogóle do tego wracać, wspomnienia były bolesne, mogłam go w tedy stracić, tak jak straciłam swoją rodzinę. Ale w tedy nawet nie zastanawiałam się, tylko chciałam go ratować, to było dziwne.
-Tak, zrobiłam to. Może dla tego że nie chciałam Cię stracić,ale chyba w tym momencie , jest to bez znaczenia-odpowiedziałam nie okazując uczuć.
Wiem zachowywałam się dosłownie inaczej niż zawsze. Miałam wahania nastrojów, teraz byłam sobą,ale kiedy się tym wszystkim przejmowałam i łaziłam jak psychopatka to nie. To wszystko, chyba źle na mnie wpływa.
-No to ,przypominaj sobie dalsze części. Sporo zapomniałeś, po tym urazie?-odpowiedziałam
(Romeo?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz