Była przyzwyczajona do jego docinek i kpiarskich uwag, toteż nie zwracała już na nie zbytnio uwagi. Dłuższą chwilę stała nieruchomo i jedynie liczyła spływające po szybie krople deszczu. Właściwie to nie spieszyło jej się z odpowiedzią. Zastukała paznokciami o podłoże pod dłońmi.
— Co mnie ugryzło? — odezwała się wreszcie. Spojrzała na niego kątem oka, a potem już jawnie, odwracając się nagle w stronę Bena. Oparła się zacną tylną połową o parapet i skrzyżowała ręce na piersi. — Pchła o imieniu Ben. — rzuciła zimnym tonem, pełnym jadu.
Była świadoma tego, że może mu się zwierzyć. To jej brat. Niezbyt normalny, który urządza sobie polowania na ludzi, ale... to jednak brat. Co z tego, że przyszywany. Póki co emocje musiały opaść. Miała nadzieję na złagodzenie gniewu poprzez zbesztanie najbliżej położonej osoby, którą był akurat Ben.
— Zły dzień — burknęła jeszcze, zanim ten zdążył cokolwiek powiedzieć. Powoli, powolutku... Coraz mocniejsza była chęć opowiedzenia mu o wszystkim. Jeszcze chwila, a nie wytrzyma... — Rozstaliśmy się z Loganem. To koniec, na dobre. On znalazł swoją prawdziwą miłość, a mi jest dobrze być singielką. Żyłam bez niego wcześniej to i teraz dam radę. Zresztą... i tak to nie było to, co być powinno. Związek polega na czymś innym niż... — urwała na chwilę, widząc rozbawioną minę chłopaka siedzącego nieopodal. — Coś cię bawi? — warknęła, poirytowana. Jeżeli chciał ją doprowadzić do szału to był na dobrej drodze.
— Ty mnie bawisz... — zaśmiał się. — Mogę cię nagrać? Gdybyś tylko usłyszała, jak trajkoczesz. W życiu nie powiedziałbym, że gadałabyś w ten sposób o miłości. Właściwie w ogóle nigdy nie gadałaś o tych głębszych uczuciach...
Gdyby to było realne, zapewne poczerwieniałaby teraz ze złości, a z jej uszu poczęłaby ulatywać para. Rozejrzała się szybko. Jedyna rzecz pod ręką? Zwinięte skarpety. Chwyciła je i rzuciła w jego stronę. Trafiła idealnie, prościutko w łeb. Grymas złości stopniowo został zastąpiony przez cwany uśmiech.
Ben? XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz