Patrzyłam w jego oczy nie mogąc oderwać od niech wzroku. Błękitne,
głębokie... zatonęłam w nich na chwile, nie myśląc o otaczającej mnie
rzeczywistości.Jak cudownie mieć go obok.
Uśmiechnęłam się złośliwie- to był znak, że wróciłam.
-Wiesz- moja ręka powędrowała na tył jego głowy bawiąc się kosmykami jego włosów. -Dosyć słabo tańczę, mogła bym trwać z tobą tutaj całą noc, ale jak już mówiłam słabo tańczę, nie chcę podeptać ci butów,wiem ile dla ciebie znaczą- zaśmiałam się
-Skoro to nasze święto, skorzystajmy z tego. Zwiedźmy ten "straszny dom".
-Kto wie co nam jeszcze wpadnie do głowy- zasugerowałam z uśmieszkiem, rozwiązując jego muszkę.
(klik)
Później uniosłam delikatnie jego maskę, tak aby widzieć jego całą
twarz. Po czym zachłannie pochłonęłam jego wargi, z ogromną
namiętnością.
-Zabawmy się więc- uśmiechnęłam się, a ten uśmiech może źle się
skończyć, chociaż nie wiem, czy to ja nie powinnam bać się jego
uśmiechu, sygnalizującego, że coś rodzi mu się w głowie.
(Sorrka, że krótkie.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz