Muszę przyznać, zabolały mnie jego słowa. Nie wiem jak to będzie, gdy podobno Romeo odejdzie i wróci Alec. Spojrzałam na niego w milczeniu,a Romeo w końcu wyszedł z mojego domu . Stałam tak przez chwilę , zastanawiając się co teraz robić. Drzwi były zamknięte. Złapałam za klamkę i szybko je otworzyłam, ku mojemu zaskoczeniu Romeo ,dalej stał tam. Popatrzyłam na niego zdziwiona. Myślałam, że jest już daleko. Nachylił się delikatnie nade mną, jednak odsunęłam się powoli ,bacznie przyglądając mu się. Odwróciłam od niego wzrok i przygryzłam wargę.
-Nie chcesz mnie widzieć, na oczy, to lepiej już sobie iść -mruknęłam
Jednak zaraz coś sobie przypomniałam. Romeo patrzył na mnie, a ja znów zerknęłam na niego.
-Takie pytanie specyficzne. Skoro byłeś w umyśle Alec'a. To czego chcieli mężczyźni,którzy go złapali?-zapytałam poważnie
Romeo wydawał się być trochę zdziwiony tym pytaniem,a ja nadal mu się przyglądałam. Tym razem byłam poważna, musiałam się dowiedzieć czego chcieli.
-Ciebie-odpowiedział chłodno
Stałam tak przez chwilę i zastanawiałam się nad wszystkim. Ja też już nie miałam siły patrzyć na niego. Alec też mnie zdenerwował. Ale jak widać nic mu nie było, prócz tego , że był w głowie Romeo. Przełknęłam ciężko ślinę, nie chciałam tego mówić, ale musiałam. Nie mogłam znów tak po prostu wszystkim pozwolić się zranić. Nie teraz, nie w tej chwili. Muszę sobie jakoś wszystko poukładać, a przede wszystkim gdzieś się zaszyć. Chcę gdzie wyjechać, do starych znajomych, a może gdzieś indziej. Przynajmniej odczekać trochę,aż to się wszystko skończy. Podniosłam wzrok zdeterminowana i uniosłam kąciki ust. Przez pewien czas tak, trwałam bijąc się z myślami i własnym umysłem. Zacisnęłam szczękę , ale zaraz znów ją otworzyłam.
-Zejdź mi z oczu. Tak masz rację. Wiesz co bawiłam się tobą. Nie kocham Cię, bo przecież to ALEC jest prawdziwym ojcem dziecka. I wiesz, jednak przemyślałam sobie wszystko i jak na razie przekaż , ojcu mojego dziecka , że teraz obaj macie się trzymać ode mnie z daleka. Nie tylko on mnie stracił, ale i ty też. Powiedz, że tak nie jest?........ Właśnie. I wiesz, faktycznie mam nadzieję, że się już nigdy nie spotkamy-syknęłam
Poczułam, że serce zaczyna mi szybciej bić , a żołądek podszedł mi do gardła. Ledwie co udało mi się to wszystko powiedzieć. Spojrzałam na niego kamiennym wzrokiem i zamknęłam gwałtownym ruchem przed nim drzwi. Skłamałam, a to kłamstwo drogo mnie kosztowało. Znaczy nie wszystko nim było, ale i tak to bolało. Oparłam się o ścianę obok drzwi i odetchnęłam głęboko. Dotknęłam swojego brzucha , który i tak nie był wybitnie duży.
-Ty wiesz, mała. Przynosisz mi tyle cierpienia. Mam przez ciebie kłopoty-mruknęłam do siebie, ale jednak delikatnie się uśmiechnęłam.
(?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz