wtorek, 22 lipca 2014

od Romeo - C.D Katheriny

Może to był błąd, ale nie poszedłem za nią.
- Cholera... - Mruknąłem, kiedy wyszła. Coś mi się ta rozmowa nie udała. Ale ja muszę wyjechać. To moja robota, nie mogę tak po prostu z niej zrezygnować. A kotek... nie chciałem jej ciągać ze sobą. Nie mówiąc o tym, co by było gdyby ucierpiała. Przecież jak bym poszedł samotnie, coś mogłoby ją dorwać w motelu. A jeśli ona by ze mną, coś jeszcze gorszego.
Zdjąłem koszulkę i sprawdziłem rany. Nic takiego, były głębokie ale musiały się zagoić. Na przykład po ranach z naszej pierwszej nocy nie ma śladu. Nawet blizny. Urok demona. Zrobiłem jakiś prosty opatrunek by krew nie przemoczyła bluzki, a materiał nie obcierał o ranę i założyłem inną koszulkę. Westchnąłem i dokończyłem czyścić broń.
Gdy tylko skończyłem, otworzyłem bagażnik i zacząłem sprawdzać czy wszystko mam. Naboje zwykłe, srebrne, drewniane i napakowane solą: są. Sól: jest. Zapalniczka: jest. Benzyna: jest. Maczeta: jest. Kilka noży: jest. Kilka pistoletów krótkich: jest. Dwururka: jest. Kilka innych rodzai broni: jest. Colt: jest. Bestiariusz: jest. Fałszywe dokumenty: są. Eh... Wszystko co mi jest potrzebne do pozbywania się tego diabelstwa.
Po zabezpieczeniu bagażnika, by po otwarciu nie okazywała się broń, acz najpierw zwykły, dużo mniejszy niż powinien bagażnik trochę się spakowałem.
- Gdzie wyjeżdżasz? - Zabrzmiał głos niedaleko. Odskoczyłem przerażony.
- Cholera!!!... Castiel, więcej tego nie rób - Zagroziłem, po czym wróciłem do pakowania się - Jadę wykonywać swoją pracę.
- To dobrze. Rozleniwiłeś się.
Rzuciłem mu spojrzenie spode łba, lecz zignorował je. Po chwili odszedł. Tak po prostu. Tego aniołka nikt nie zrozumie. Po kilkunastu minutach, pojawiła się Katherina.
- Możesz jechać ze mną. Ale pod warunkiem, że za żadne skarby nie będziesz się wychylała. Zero zgrywania superwoman jak z tymi zjawami, ok? - Odwróciłem się do niej. Widząc jej minę, dodałem - Proszę.

(Kath?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz