Zobaczyłam że Lucas siedzi po turecku więc usiadłam mu między nogami odwrócona do niego plecami i oparłam o jego tors.
-Spokojnie..on budzi się dopiero o 12:30..
-Serio?
-Yhmm..-kiwnęłam głową.
Niepewnie mnie objął i oparł głowę na moim ramieniu.
-A ty co taki speszony?-uśmiechnęłam się.
-Wcale że nie speszony.-powiedział.
Zaśmiałam się i potargałam mu włosy.
-No już przepraszam za moje spostrzeżenie.
-Nic się nie stało..
Po chwili dostrzegłam niewielki róż na jego policzkach. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go czule.
-Lucas no..trochę życia!
-Zdziwisz się ile mam w sobie życia.-zaśmiał się chytrze.
Jakimś sposobem przewrócił nas tak że leżałam na jeszcze mokrej trawie a on pochylał się nade mną z uśmiechem.
Poklepałm go po policzku i cmoknęłam go w nos. Zaśmiał się i również mnie pocałował tyle że w czoło.
-Kocham cię Lucas.
(?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz