Po raz kolejny poczułem ukucie w sercu. Dlaczego nie mogę być taki jak Ben? Ona chyba sobie żartuje.
- Hmm, dlaczego nie mogę być seryjnym mordercą, wyrywającym ofiarą zęby na pamiątkę, który wierzy w "Niebieską Panią" która chroni przed nomlinami? Bardzo śmieszne. Cóż, to wracam do mojej "dziewczyny" lesbijki - mruknąłem kpiąco, kąśliwie. Wszedłem do klubu i od razu wzrokiem odnalazłem moją paczkę. Orginalna Cindy gadała z Max, w końcu były dla siebie jak siostry. Ben nie mógł się odnaleźć w takim otoczeniu, zdawał się ciągle myśleć o pubie jak o polu walki. Gadał trochę z Sketchy'm i Normalem, najwidoczniej tłumacząc dlaczego wygląda jak ja. Westchnąłem i podzszedłem do nich.
-Kto Ci uszkodził buźkę, co? - spytała Cindy, uśmiechając się jak zwykle, nonszalancko. Uh, widocznie musiałem mieć czerwony ślad, po obu uderzeniach jakie zaserwowała mi Katherina.
- Niby słaba płeć a umie przywalić - mruknąłem, pocierając obolałe miejsce. Reszta wiexzoru upłynęła na rozmowach, głöwnie na żartach o mnie i Benie.
( Katherina?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz