Uśmiechnęłam się delikatnie gdy się odsunął.
Zaczęłam palcem kreślić na jego policzku małe kółeczka.
-Lucas..powiedz mi. Czy..ja kiedyś poznam twoich znajomych?-zapytałam podnosząc się lekko.
-To znaczy?-zaśmiał się również podnosząc się na łokciach.
-Tak jakoś..w sumie to nie znam żadnych twoich znajomych..a ciekawi mnie to z kim się zadajesz.
-Nie powinno cię aż tak ciekawić..nie są jacyś nad zwyczajni.-powiedział.
-Może po prostu się mnie wstydzisz?-burknęłam.
-O czym ty mówisz kochanie?-zbliżył się do mnie i musnął ustami moje czoło.-Przestań bredzić..jak odzyskasz życie to cię im przedstawię skoro tak tego pragniesz.
-Jeśli aż tak nie masz ochoty tego robić.
-Chcesz o taką bzdurę się sprzeczać?-westchnął.
-Nie chcę.-mruknęłam.
-No już..przytulisz się?-zapytał znów się kładąc i rozkładając ramiona.
Bez wahania przytuliłam się.
***
Te trzy dni minęły bardzo szybko.
Wiadomo..wychodziliśmy co jakiś czas co nieco pozwiedzać co mnie naprawdę cieszyło.
Nadszedł też dzień wyjazdu do Hiszpanii. Szczerze powiedziawszy niechętnie się pakowałam..wolałabym zostać tutaj..no ale cóż. Musimy jeśli chcemy odzyskać moje życie.
Chris był już wraz ze mną w samochodzie,Lucas stał nieco dalej od pojazdu..rozmawiał przez telefon. Co jakiś czas wydzierał się na cały regulator..małego bardzo to przestraszyło jednak udawało mi się odwracać jego uwagę.
W końcu mój ukochany wsiadł do samochodu i ruszył z piskiem opon.
-Lucas...wszystko gra?-zapytałam.
Nie odpowiedział tylko przytaknął.
-Zwolnij trochę..-mruknęłam patrząc na licznik.
-Ale ty dzisiaj marudna.-powiedział nieco nieprzyjemnym tonem.
Nie odezwałam się tylko wróciłam na swoje miejsce obok Chrisa. Mały nie zwracając na nic spokojnie bawił się swoim misiaczkiem.
Delikatnie pogłaskałam go po główce i pocałowałam w czółko.
Co go tak nagle ugryzło? Nic z tego nie rozumiem..kto mógł go tak zdenerwować?
(Lucas?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz