Spojrzałam zdziwiona na Ben'a i zaczęłam sobie układać w głowie , co ja mam odpowiedzieć.
-No możesz. Ale pojawiasz się po szesnastu latach. Dopiero w tedy kiedy twój brat ma kłopoty. Dlaczego?-zapytałam podejrzliwie
Ben spojrzał na mnie. Milczał. Wpatrywaliśmy się w siebie, Ben jak zwykle chłodnym wzrokiem.
-No właśnie-mruknęłam - Nie mam nic przeciwko, ale weź się w garść i chociaż bądź szczery, co tak na prawdę tutaj robisz........Prócz tego , że chcesz spędzić czas z bratem.
-Katherina-westchnął Alec.
Zamilkłam i zerknęłam na niego. Odwróciłam wzrok od obu mężczyzn i zaczęłam się powoli pakować. Ben przyglądał mi się uważnie. Widziałam w jego oczach zaszokowanie. Nie chciałam się już sprzeczać , zwłaszcza , że jeszcze chwila i już wylatujemy do nas. Westchnęłam cicho , nie patrząc na żadnego z nich.
-Alec nie pakujesz się?-zapytałam
-Już ........-wydukał
Alec zaraz zaczął się pakować , a ja dokładnie mu się przyglądałam. Złapałam za burbon i wypiłam trochę z gwinta. Usiadłam na kanapie i patrzyłam na chłopaków. W końcu wszyscy byli spakowani. Wzięłam swoje rzeczy i poszliśmy na lotnisko. Cały czas się do siebie nie odzywaliśmy. Wsiedliśmy do samolotu i po kilku godzinach byliśmy na wyspie. No cóż Alec jak zwykle nienawidził samolotów. Wysiedliśmy i wyszliśmy na świeże powietrze.
-Jak dobrze być "w domu"-mruknęłam cicho
To nie był do końca mój dom przecież, mieszkałam tutaj fakt. Może i trochę się zżyłam z tym kochanym miastem, ale to nie był mój dom. Zerknęłam na Alec'a i Ben'a , który dalej myślał, nawet na mnie nie patrzył. Teraz to nie wiem czy dobrze zrobiłam mówiąc mu taką rzecz.
-To co idziemy do mnie?-zaproponowałam
(?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz