Katherina wpatrywała się w niego szczerze nie dowierzając. Nie chciała tego robić. Nawet nie miała zamiaru, ale to była natura kotołaka. Zacisnęłam ręce w pięści i spojrzała w oczy ukochanemu. Nigdy tak na prawdę nie była w pełni sił. Gdyby codziennie się odżywiała krwią ludzką, czy też zwierzęcą codziennie i raz na miesiąc ludzką, była by o wiele silniejsza. Jednak nie preferowała zbyt częstych polowań. Nie lubiła się wychylać. Nie mogła się wychylać!
-Alec-wychrypiała nie chcąc przyjąć jego propozycji. - Nie mogę-dodała stanowczo.
Mężczyzna spojrzał na nią zdziwiony. Oferował jej ratunek, swoją krew która mogła by jej dać siły na kolejne miesiące. Jednak ona nie potrafiła..... Nie mogła. Po prostu nie mogła tego zrobić. Co z tego, że była bardzo spragniona. Jak człowiek na pustyni bez wody.
-Katherina-podkreślił trochę ostrym tonem.-Widziałem jak się zachowujesz. Ledwie już się kontrolujesz. A ja nie chcę byś wylądowała w jakiejś klitce czy czymś innym.
Zadrżała na samą myśl , o różnych sposobach, jakie oni mogli mieć. Alec wskazał głową pokoje. No tak pora wracać do pokoi. Weszli do środka, jednak dziewczyna zamiast pójść do swojego pokoju, została wciągnięta przez mężczyznę do jego.
-Alec, co ty......-nie dokończyła
W ułamku sekundy zauważyła jak Alec przecina sobie delikatnie skórę na szyi i przyciska ją mocno do siebie. Katherina otworzyła szeroko oczy , czując zapach jego krwi. Chciała odsunąć się od niego, ale nie mogła. Nie dawał jej.
-Alec, proszę........-wydukała
-Ja też Cię proszę -odpowiedział poważnie.
Dziewczyna przybliżyła się delikatnie do jego szyi i zlizała kapiącą krew. Jeszcze nie była pewna czy to zrobić. Wahała się. Serce Alec'a przyśpieszyło , gdy tylko poczuł jej oddech, na swojej szyi.
-Alec-wyszeptała miękko.
Przysunęła się delikatniej i tym razem to ona go objęła. Najpierw pocałowała delikatnie jego szyję, a potem się wgryzła. Po jej policzku spłynęła jedna łza zagubienia. Jedna, tak dawno nie płakała. I nie chciała tego robić. Nie chciała pokazać, swoich słabości. To mogłoby ją zniszczyć. W końcu po chwili, Alec się rozluźnił i opuścił spokojnie ręce. Katherine ulżyło, że był teraz spokojny. Odsunęłam się od niego, już po minucie i szybko przyłożyłam mu do szyi chusteczkę. Odwróciłam wzrok zażenowana całym zajściem i starłam pozostałość jego krwi z ust.
-Dziękuję i.........przepraszam-westchnęła
Była na siebie zła że to zrobiła. Że się nie powstrzymała. Że nie potrafiła tego zrobić, gdy jej ukochany się przeciął. Ale poniekąd zmusił ją do tego. Stała tak wbijając wzrok w ścianę obok.
(Alec?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz