Oczywiście kobieta nie chciała dać sobie pomóc i postanowiła wybrać najgłupszą z możliwych dróg ucieczki, czyli spektakularne samobójstwo bo jak inaczej wytłumaczyć wyskoczenie z pędzącego samochodu? Z ust blondyna wydobyła się bogata wiązanka przekleństw. Wystawiając mustanga na próbę, zahamował z piskiem opon. Jednocześnie zawrócił wykorzystując pustą ulicę i w mgnieniu oka stanął tuż obok mocno poobijanej dziewczyny, która za wszelką cenę starała się udowodnić, jaka ona buntownicza i, najwyraźniej, głupia.
- A drzwi po sobie zamknąć to nie łaska? - spytał, przeczesując palcami włosy. Tak. Był gburem, zarozumiałym dupkiem, napuszonym mutantem. Naprawdę trudno było go polubić z początku. Zero dotyku, zawsze chłodny dystans, kąśliwe uwagi, zimny wzrok, częste uciekanie do rozwiązań siłowych, a o zaufaniu nie było nawet mowy. Nie mówiąc o jego typowym zachowaniu samca alfa. Już teraz można było stwierdzić, że tych dwoje się nie polubi. Ot, zwykła relacja przysługa za przysługę. Westchnął w akcie bezsilności i kompletnego nie-wiem-co-mam-zrobić, gdyż w takiej sytuacji nie był jeszcze nigdy. Raczej nikt go nie nauczył, jak reagować gdy ktoś wyskoczy Ci z samochodu, kiedy starasz się być miłym i go podwieść. Ben dziś jednak nauczył się pewnej ważnej rzeczy: bycie dobrym nie popłaca i jeszcze Ci na głowę kłopoty ściąga. - Wsiadasz, czy zamierzasz się przejśc te parę kilometrów?
(Vivienne?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz