Ten pościg mógł się skończyć tragicznie, nic go nie mogło powstrzymać przed zranieniem lub nawet zabiciem Kath. Nic ani nikt. Oprócz niego samego. Opanował się, ciągle powtarzając sobie w myślach, że Katherina nie jest ofiarą, choć trudno mu było się skupić i ściągnąć wodze, kiedy tak uciekała, nawet jeśli to była jedynie "niewinna zabawa". Każda cząsteczka jego ciała pragnęła wyłącznie ją dorwać. Mocnym, gwałtownym ruchem przyszpilił ją do drzewa, unieruchamiając. Być może taka po prostu jego natura, ale uwielbiał mieć władze, górować. Dominować, nawet jeśli chodziło o nieposkromioną Katherine. Łapczywie wpił swe wargi w jej, zatracając się w równie namiętnym co chciwym pocałunku, napierając na nią całym swym ciałem. Lekko przegryzł jej dolną wargę, gdy się odsuwała. Koniec pocałunku zbyt szybko nadszedł, przynajmniej dla Alec'a. Nie narzucał się, nie był nachalny, pamiętał przecież co się stało ostatnio w takiej sytuacji. Oddech miał szybki acz głęboki, starając się uciszyć zwierzęcą stronę. Jednocześnie zastanawiał się, jak Kath sobie radzi z byciem pół kotem. Dotknęła jego policzka. Wydawała się być czymś zdziwiona.
- Alec, Twoje oczy - powiedziała. Opuścił głowę, zaciskając szczękę. Starał się jak najmocniej stłumić... swoją część. Walczył sam ze sobą, nie akceptując bycia drapieżnikiem. - Alec? - spytała niepewnie. Podniósł na nią swe ślepia ignorując uczucie, jakby wyrwał jakąś część z siebie.
- To nic.
Źrenice się zmniejszyły, ukazując już tęczówki, już normalne. Mimo dojścia do siebie, nadal jej nie puszczał, przyciskając całym swym ciałem do drzewa.
(Katherina?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz