***
Minął już miesiąc. Ani słowa od Katheriny. Nie dała nawet znać o sobie. Jakby rozpłynęła się w powietrzu. Bardzo martwiłem się o nią, przecież by tak nagle nie przestała się odzywać. Może coś się stało? Ta myśl nie dawała mi spokoju. Chciałbym do niej chociaż zajrzeć... gdyby nie to, że witaminowy ochroniarz został przeniesiony. A ja i tak miałem bardzo zawalony dzień. Musiałem jakoś to przeżyć. Nie mogłem się skupić na niczym, dopóki o dwunastej nie wracałem do pokoju i mogłem spokojnie opracowywać plan ucieczki. Niestety, Manticore jest pilnie strzeżona. Patrole, mury... Być może dalibyśmy radę uciec, gdyby nie nasza córeczka. Kath będzie osłabiona zapewne następne kilka miesięcy, nie mówiąc o tym, jak tu uciec niosąc dziecko. A jednak czułem, że każdy kolejny dzień zbliża mnie do przełomu. Pranie mózgu dawało efekty, choć sam bałem się to przyznać.Przeżyje. Przynajmniej to się liczy.
(Katherina?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz