Złączyłam nasze usta namiętnym pocałunkiem nadal zostawiając go głodnym, nie dając mu wszystkiego czego moje usta mogły by mu dać.
-Z chęcią- powiedziałam patrząc mu głęboko w oczy, może spojrzę w nie ostatni raz.- Chyba, że nie dożyje- szepnęłam
-Kiepski żart.-objął mnie ponownie w talii przyciągając do siebie. Serio?! Znów! Wszystko słyszał.
Spojrzał mi w oczy z niedowierzaniem, jakby przez nie ujrzał moje wnętrze.
-Ty nie żartujesz.-stwierdził
-Ja nigdy nie żartuje- czułam jak braknie mi głosu w gardle.Wampirzym tempem uwolniłam się z jego objęcia
i zamknęłam się w łazience.
-Księżniczko-zaśmiał się stojąc pod drzwiami.-Liczę do trzech i wywarzam drzwi-powiedział ubierając się.
-Trzy.- odparł, a wtedy wyszłam z łazienki, już ubrana. -Masz wyczucie.
-Owszem i nie tylko.- uśmiechnęłam się z nadzieją, że zapomniał o naszym wcześniejszym temacie.Wplotłam ręce w jego włosy, bawiąc się nimi.On powoli i chytrze zbliżał się do moich ust, kiedy nagle pchnął mnie na łóżko.Element zaskoczenia, tak? Jego ręce przyszpiliły moje do łóżka, a nasze oczy będąc na przeciwko siebie były zmuszone na siebie patrzeć.
-To skończysz grzecznie temat? Ja jestem pamiętliwy.- zmierzył mnie wzrokiem. Uniosłam wargi do jego ust, przywierając do nich.
-Nie ważne-odchodziło zręcznie od tematu.W powietrzu uniósł się zapach krwi.Koszulka Romeo powoli zaczęła zmieniać kolor przez płynącą krew.
-To moja sprawka?
-Co? Moje chęci na ciebie?-uśmiechnął się
-Nie ta krew.- skarciłam go wzrokiem.-Puść mnie- poprosiłam. Gdybym mogła uwolniła bym się sama, ale teraz trzymał mnie jak za pierwszym razem naszego spotkania.Grzecznie zrobił to o co go poprosiłam.
Już nawet nie myślałam o te ucieczce, moje zabawy mogą się źle dla niego skończyć.Tak, trudno mi to przyznać, ale martwiłam się o niego.W końcu poczułam, że mam sumienie.
Ściągnęłam mu koszulkę rzucając do prania.
-Będziesz nadal ssać moją krew?- stanęłam za nim oglądając rany, były głębokie.
-Jesteś bardzo smaczny, zjadła bym cię całego, ale chce cię mieć na dłużej -zaśmiałam się
Zaczęłam grzebać mu po szufladach w poszukiwaniu jakiegoś noża, sztyletu. W końcu mi się udało, ma niezły burdel w tym swoim domku.
-Po co ci ten nóż?- zapytał robiąc duże oczy
-Jestem psychiczna chce cię zabić.-powiedziałam z sarkazmem wymykającym się mi z ust
Przecięłam sobie żyły z wewnętrznej strony nadgarstka, po płynęła z nich rubinowa krew.
-Pij - rozkazałam mu, on dziwnie na mnie spojrzał
-Aż tyle masz alkoholu we krwi?
-Nie, moja krew cię uzdrowi, ale wątpię czy obejmuje to choroby psychiczne.- przywarłam mu rękę do ust.
Poczułam jak drży mi ręka i wędruje po niej jakby grupa mrówek. Po chwili odłączył usta od mojej ręki.
Prychnęłam śmiechem, ubrudził się jak małe dziecko.Pocałowałam go delikatnie zlizując z nich resztki krwi, a moje ręce powędrowały na jego plecy, sprawdzając czy rany z nich zniknęły. Odetchnęłam z ulgą, nadal liżąc namiętnie jego usta.
(?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz