poniedziałek, 15 września 2014

Od Lilith

-Z mały wszystko dobrze..jak na razie nie marudzi i grzecznie się bawi.-uśmiechnęłam się delikatnie.
-No to dobrze..-powiedział.
-W ogóle..boję się jak będzie wyglądać to całe wskrzeszanie..-wyznałam cicho.
-Lili nie stresuj się..nic ci nie będzie.-powiedział.
-A ty?-spojrzałam na niego.
-O co ci chodzi..?
-W końcu ty też bierzesz w tym udział..-mruknęłam.
-Mnie też nic nie będzie,gwarantuję.
-Ale..tak na pewno..?-zapytałam niczym małe dziecko.
-Tak,na pewno.-na kilka sekund spojrzał mi w oczy chcąc mnie uspokoić.
-No..ale..-zaczęłam cichutko.
-Kochanie proszę,nic się nie stanie ani tobie ani mi.-zagwarantował..zobaczyłam w lusterku że przygryza dolną wargę. Westchnęła cicho i nieco skuliłam się na tylnych siedzeniach. Spojrzałam na malucha który siedział w foteliku trzymając w rączkach małego misia. Delikatnie położyłam dłoń na jego,od razu zaczął śmiać się cicho i wierzgać.
-Zatrzymamy się na chwilę ok?-zapytał.
-Tak,tak..-pokiwałam głową.
Zjechał na pobocze i wysiadł z samochodu wyciągając telefon i wybierając numer do kogoś. Kiedy ten ktoś odebrał Lucas znów zaczął krzyczeć.
Mały wyraźnie się przestraszył i zaczął płakać.
Odpięłam go i wzięłam na ręce..mimo uspokajania nadal płakał. Nie mógł być głodny bo przecież niedawno go karmiłam..śpiący też nie.Do jasnej cholery o co chodzi!?
Lucas nadal stał na zewnątrz wydzierając się do telefonu.
Mały uspokoił się dopiero po jakichś piętnastu minutach..kamień spadł mi z serca i przestałam się aż tak stresować. Patrząc na jego buźkę coś zauważyłam..małe kiełki. Uśmiechnęłam się i podniosłam do góry.
-No komuś tu rosną kiełki tak?-delikatnie potarłam nasze noski.
Zaczął śmiać się radośnie i wymachiwać rękoma.
W końcu do samochodu wrócił Lucas..
-Wszystko gra..?-zapytałam.
-Tak.-warknął i ruszył z piskiem opon,bojąc się o małego szybko wsadziłam go do fotelika.
-Lucas zwolnij!-powiedziałam.
-Zamknij się i daj mi do jasnej cholery prowadzić!
-Co się z tobą dzieje!? Do kogo dzwoniłeś że się aż tak zdenerwowałeś!?
-Nie twoja sprawa jasne!?
-Myślę że moja!-krzyknęłam.
Po chwili usłyszałam płacz małego..nie wieżę. Doprowadziłam synka do płaczu.
Wyjęłam go w fotelika i przytuliłam go mocno..
-Cii..maluszku..Chris aniołku nie płacz..no już...ciii..-bujałam nami.
-Możesz uciszyć tego bachora!?-warknął.
-Staram się tak..-mruknęłam cicho.
Zaczęłam się go bać,trzęsąc się uspokajałam małego.

(?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz