piątek, 14 listopada 2014

od Romeo - C.D Katheriny (event)

Zimny uśmiech rozciągnął się na jego twarzy. Nawet nie przejął się przyciśnięciem do ściany czy też innymi nieuprzejmościami Katheriny. Nie zrobiła by mu krzywdy, on o tym wie, ona o tym wie. Mógł sobie pozwolić na wiele, a nawet więcej. Igrał z ogniem? Nie. Igrał z małym, zranionym kociątkiem. Technicznie, mógł pójść do Lilith i powiedzieć prosto z mostu, że anuluje pakt. Co prawda nie obyłoby się bez kłótni i wytargowania ceny, ale w mniej niż trzy godziny Katherina leżałaby w grobie rozszarpana przez psy piekieł, a jej dusza smażąca się w piekle. Czemu tego nie zrobił jeszcze? Tak naprawdę, to miałby duże opory i woli poczekać, aż go porządnie zdenerwuje. Tak, by nie miał wyrzutów sumienia.
- Złość urodzie szkodzi, kociaku - rzucił drwiąco, ciągle stosując swój własny mechanizm obronny. Tak naprawdę niszczyła go skuteczniej niż wszystko inne. Już dawno umarł, teraz powoli gnił w środku. Uśmiechał się, a marzył by to zakończyć. To wszystko. Już nigdy nic nie czuć. Ale nie użalał się nad sobą, bo po co? Stało się i już, po co to rozdrapywać? Dla niego to oczywiste: czuje się winna za zdradę, więc próbuje zrzucić wszystko na Romea, który nic tak naprawdę nie zrobił. Jego winna, że był w ciele Alec'a? Taaa, bo przewidział co się stanie i specjalnie go wybrał, wcale to nie była kwestia przypadku! W kim miałby być, żeby było dobrze, co? Bo jego prawdziwe ciało już dawno zgniło i zostawiło za sobą jedynie parę kości, a w swej postaci prawdziwej nie będzie latał. - Nie oszukam Cię? Wiesz co myślę? Widocznie nie. Jesteś chorą zmorą przyszłości. Owszem, myślę o tobie czasem, ale wolałbym spłonąć w piekle niż choćby Cię dotknąć. Brzydzisz mnie. Boli? Wiesz, mnie to już nie obchodzi, bo mam Cię gdzieś. - powiedział, a każde słowo ociekało jadem. Oj, wredny Romeo.

(Katherina?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz