Powieki powoli się rozwarły, ukazując czekoladowe tęczówki oblegające czarne źrenice. Nie sądziła, że może być aż tak źle, jak do tej pory zemdlała tylko raz, jednak był to naprawdę wyczerpujące przeniesienie. Położyła chudą, bladą rękę na czole i zjechała na czubek głowy, jednocześnie przeczesując włosy, po czym się rozejrzała. Nie znała tego miejsca, ale zauważyła siedzącego tyłem Damona. Powoli wstała i podeszła do niego spokojnie. Położyła rękę na jego ramieniu, lecz... nie spodziewała się, że podeszła ciszej niż zamierzała. On się przestraszył, gwałtownie podskakując i odwracając się. Reakcja łańcuchowa, jego ruchy sprawiły, że i Beatrize ogarnął strach. Odskoczyła od niego instynktownie, jednak mózg nie przewidział jednego: jest nadal bardzo osłabiona. Runęła na łóżko, sparaliżowana, by zaraz zanieść się z lekka nerwowym śmiechem i wstać, tym razem z postanowieniem, że więcej już dziś nie upadnie.
- Przepraszam, nie powinnam była... - plątała się, nie wiedząc zbytnio co powiedzieć.
(Damon? Króciutkie, wiem...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz