Odkąd na tej wyspie zaroiło się od stworzeń nadnaturalnych, nie można nawet spokojnie przejść się. Poprzednim razem natrafiła na ciekawskie medium, kiedy indziej na bezczelnego wampira, a dziś została przytrzaśnięta do drzewa przez wielkie, potężne coś. Pisnęła cicho. Przerażenie wdarło się do jej wnętrza, przyśpieszając serce i oddech, paraliżując wszystkie mięśnie. Już była gotowa by się jakoś obronić, gdy nieznajomy odsunął się trochę. Wolno wypuściła powietrze z płuc, zamykając oczy i spuszczając głowę z wyraźną ulgą. Ciało trochę drżało, jednak uspokoiła się w końcu.
- Zaszła drobna pomyłka, panienka wybaczy - skłonił się lekko. Uchyliła powieki, przyglądając się dziwnie ludzkiemu stworzeniu. Metalowa zbroja skrywała wielkie wilczo-człowiecze ciało. Zmarszczyła brwi, zadziwiona tym dziwnym zachowaniem. - Mam nadzieję, że nie będzie po tym odcisku..
Oderwała od niego wzrok i skierowała na swe ramię. Na bladej, cienkiej skórze było widać lekki ślad, który jednak szybko zniknął. Przy czynieniu cudów które dla Aniołów Cnoty jest normalne, siniak był niczym.
- Nie... - pocieszyła, nie wiadomo czemu. Natura? Oderwała się od drzewa. - Kim jesteś? - spytała ostrożnie.
(Damon?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz