sobota, 25 października 2014

od Caspian'a

od Caspian'a

Bez celowe błąkanie się siecią wąskich uliczek, mrocznych zaułków było dla mnie nie zwykle przyjemną czynnością, szczególe po dzisiejszym nieudanym bankiecie. Mógłbym swoim eleganckim ubiorem narazić się na napaść tzw. "królów ciemnych uliczek", ale ludzie nie zdają sobie sprawy kto tak na prawdę nim jest, nie mówię, że to ja, ale też nie zaprzeczam, ale jedno jest pewne nie jest to na pewno człowiek.
W uliczkach, które przemieszczałem nie było żadnej żywej duszy, oprócz czarnych kruków hałasujących u moim boku.To dodawało mi tajemniczości, gdyż poruszały się za mną krok w krok, skacząc z dachu na dach lub frunąc zależnie od odległości. To w pewien sposób mnie bawiło. W końcu ujrzałem koniec uliczki. Hałas samochodów i pobliskich klubów dawał się we znaki.
Wszedłem do pobliskiego baru tuż za rogiem. Był jednym z niewielu najbardziej przyzwoitych knajpek otwartych o tej porze. Kiedy przeszedłem przez próg dzwoneczki powiadomiły wszystkie pary oczu o mojej obecności. Czułem te pary oczu na sobie.
Od razu podszedłem do baru. Zamówiłem najmocniejszy alkohol jaki tam mieli na stanie. Kiedy tylko mi go podali, zmieniłem miejsce.Usiadłem obok pewnej dziewczyny, nadnaturalna. Była tak zajęta oglądaniem knajpy, że nie zauważyła nawet kiedy usiadłem obok niej. Przejechałem językiem po zębach, po czym uderzyłem szklaną pełną alkoholu o stół przy którym siedzieliśmy. Zerwała się z krzesła, ale w końcu mnie zauważyła.
-Przepraszam, ale jest tu zajęta- zaczęła grzecznie
-Wątpię. Rozwiejesz moje zwątpienie?- zapytałem rozsiadając się wygodnie
-Z chęcią, jeżeli zmienisz miejsce. Wszystkie inne są wolne.- to nie był jakiś bajer, na prawdę w barze byliśmy tylko my, no ale z czasem przybywało osób.
-Nie mam takiej ochoty. Nie czekasz na nikogo.
-Jak możesz tak mówić?
-Gdybyś czekała na kogoś, to nie wstawiłabyś się przed spotkaniem, a chyba już trochę wypiłaś.- wskazałem wzrokiem na puste butelki stojące przy jej boku.
-Jesteś bezczelny!- wrzasnęła, a ludzie którzy wchodzili dziwnie na nią spojrzeli.
-Nie rób scenek.- wziąłem kolejnego łyka alkoholu.
-Czego chcesz?- warknęła
-Przybyłem z misją. Moim zadaniem jest cię zabić.
-Co proszę?
-Może ci się to wydawać absurdalne, ale ja i moja rodzina, mamy zaawansowane popędy do zabijania nadnaturalnych.-ona zrobiła tylko duże oczy- Więc lepiej zastanów się co mówisz, bo jest szansa, że zabiję, ale kogoś innego, a ja uwielbiam tortury, z resztą moja siostra też.Z chęcią, więc mi pomoże.- puściłem do niej oko
Panicznie wyciągnęła pieniądze z portfela, położyła na stoliku i skierowała się do wyjścia.
-Ja też już miałem iść.- ruszyłem za nią.
- Dlaczego za mną łazisz?!
-Dlaczego oddychasz?

(Vivienne ?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz