Przycisnął chusteczkę do rany, by zatamować krwawienie. Rany się szybko zasklepiały, jednak posoka nadal ciekła. Specjalnie wybrał to miejsce, tą żyłę, by Katherina mogła się napić. Niewiele coprawda wyżłopała, nawet nie czuł się osłabiony. Teraz skupiał się na kociaku. Ujął jej podbrudek i uniósł tak, że musiała spojrzeć mu w oczy. Kąciki jego ust podniosły się w przepraszającym, lekkim uśmiechu, a jego uśmiech był wyjądkowy. Taki dar natury. Po chwili jego usta opadły delikatnie na jej. Nawet nie skrzywił się, czując metaliczny posmak krwi, choć nie był to najprzyjemniejsze uczucie. Kto by jednak przejmował się tym? Wiedział, że ona potrzebuje jego krwi. Jest ważniejsza niż przekonania czy obrzydzenie Alec'a.
- Nie przepraszaj, kotku - powiedział. - Przecież sam tego chciałem. Potrzebowałaś tego. Nadal potrzebujesz. - westchnął, ale nie zmuszał jej.
(Katherina?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz