niedziela, 3 sierpnia 2014

od Romeo - C.D Katheriny

Co nam szkodzi pójść do jej domu? Przecież na zewnątrz nie szaleją ludzie Białego, którzy chcą mnie zabić. Jednak to było dla niej ważne. Ok, przesadzam z tym strachem. W końcu przez całkiem długi czas mieszkałem w tym samym mieście co oni byli, a sobie radziłem. Ok, to jedziemy. Ta dziewczyna ma nade mną większą władzę niż myślałem.
- Jasne - odpowiedziałem z uśmiechem. Coś mnie jednak dręczyło, co zmazało mój uśmiech. Spojrzałem na nią, a dokładnie na jej nie do końca zagojone siniaki. Które ja zrobiłem. Bolało mnie to, ale nie była to jakaś wielka krzywda. I raczej się nie powtórzy
Marzenia. Wiesz o tym. - Rzuciło coś, co już nie umiem nazwać. Irytujące coś w mojej głowie, to chyba pasuje, co? 
Przejechałem dłonią po siniakach, już prawie niewidocznych.
- Przepraszam - powiedziałem trochę ciszej niż zamierzałem. Chyba jeszcze nie do końca panuje nad swoją siłą. Albo po prostu za szybko się zapominam. Zaraz jednak skończyłem użalanie się nad sobą. Nie krwawi i najwyraźniej nie ma mi za złe. Czyli nie było aż tak źle...
- Wszystko dobrze? - spytała. Spuściłem powietrze z płuc, odsuwając się od niej, ponownie mając na ustach wesoły uśmiech. Czasem się opłaca mieć zdolności aktorskie. Choć po chwili w ślad zachowania poszedł mój nastrój.
- Jak zawsze - odpowiedziałem pewnie. Wziąłem kluczyki od Chevy w rękę. Tak się stęskniłem za prowadzeniem jej. - Idziemy?

( Katherina?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz