Jak to się w ogóle stało? Powiedzmy, że zwierzęca natura którą mi dostarczono wraz z przydatnymi umiejętnościami takimi jak wielka siła, wydostała się z klatki w której tkwiła odkąd wyszedłem z Manticore. A nawet tam, była częściowo tłumiona.
Dźwięk mojego imienia trochę mnie ocucił, jednak dopiero po paru chwilach doszły do mnie jej słowa. "To przestaje być fajne". Echo jej wypowiedzi roznosiło mi się po umyśle. Zorientowałem się w sytuacji. Możliwe, że jednak używam zbyt dużo siły. Hah, "możliwe". Jeszcze trochę a pogruchotałbym jej nadgarstki. Puściłem jej ręce i lekko się podparłem by na nią spojrzeć. Nie jestem jakimś neandertalczykiem, nie będę robić nic wbrew jej woli.
Nie zrobisz jej nigdy krzywdy, co? A teraz? - znów moja podświadomość się odezwała. A ja czułem, jak coś, zapewne ten dupkowaty demon próbuje się wyrwać. Jak mu tam? Romeo. Siadaj i milcz, skoro nie chcesz się wynosić z mojego ciała. Tylko, że naprawdę silnie próbował przejąć dowodzenie, bo czułem jakby rozrywał żywcem moje wnętrzności. Być może ból, być może wcześniej wspomniane słowa Kath pomogły mi odzyskać trzeźwe myślenie.
- Przestać? - spytałem cicho. Po chwili wahania, kiwnęła głową. Westchnąłem zamykając na chwilę oczy i wykorzystując strzępy swej samokontroli, udało mi się odsunąć i opaść koło niej. Przez kilka sekund leżałem tak bez ruchu, by zaraz odwrócić się w jej stronę. Moja psychika była w strzępach, widocznie rozszarpana przez ostatnie wydarzenia i tego... czegoś w mojej głowie.
Wypraszam sobie - warknął ten obcy głos.
Zignorowałem go.
Nigdy nie będzie mną. Nie przejmie nade mną kontroli. Szczególnie tak szczeniackim zagraniem jak niszczenie od środka.
Spojrzałem na nią, delikatnie kręcąc na jej brzuchu kółka kciukiem, nadal wystawiając na próbę swoją samokontrole, która najwidoczniej wyjechała na wakacje.
- Przepraszam - powiedziałem, a emocje powoli opadły, niczym po wielkiej bitwie kurz. A mnie zaatakowało sumienie.
(Katherina?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz