Szybko wszelkie troski odeszły w niepamięć. Trudno by mi było myśleć, kiedy Katherina bawiła i droczyła się mną.
Położyłem ręce na jej biodrach, by zaraz ściągnąć jej majtki.
- One na razie nie będą Ci potrzebne - Mruknąłem z uśmiechem, rzucając je gdzieś. Będzie zabawnie przy szukaniu naszych ciuchów. Katherina znów poruszyła biodrami. Mocno. Nie wytrzymałem, leżąc bezczynnie pod nią.
- Katherina - Warknąłem. Mała sadystka. Zemszczę się. Uśmiechnęła się tryumfalnie ale a ja nie miałem zamiaru dać jej za wygraną. Przewróciłem ją i znów była na dole. Oh, zamierzałem sprawić, że jutro będzie tak obolała, że nie będzie mogła usiąść.
*Rano*
Obudziłem się jak zwykle wcześnie. Wtedy na zegarku widniały liczby "04:49". Rzadko kiedy budziłem się po piątej, byłem przyzwyczajony do wstawania o tej godzinie. Teraz było tak wygodnie... Katherina spała wtulona we mnie, na moim ramieniu. Uśmiechnąłem się, obejmując ją. Ale po godzinie ręka mi zdrętwiała, a od kotka biło takie gorąco jakbym był w garnku postawionym na ogniu. Wstałem tak, żeby jej nie obudzić, po czym wziąłem zimny prysznic: to było to!
Ok, po prysznicu, wyszczotkowaniu zębów i zrobieniu jajecznicy (która mi się udała: sukces!) postanowiłem obudzić Katherine. Podszedłem do łóżka, po czym nachyliłem się.
- Pora wstawać, kotku - Wyszeptałem, a ona otworzyła oczy. Podałem jej jajecznice i herbatę na tacy - Śniadanie do łóżka. Tylko się nie przyzwyczajaj.
(Katherina?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz