poniedziałek, 17 listopada 2014

od Damona - C.D Beatrize

Co za szok! Tak jeszcze nigdy się nie wystraszył! Całe szczęście, że nie przerzucił jej przez siebie, bo to mogłoby być naprawdę bolesne. Napędziła mu niezłego stracha. Odwrócił się zaraz po chwili.
— W porządku... — odetchnął głęboko i po chwili zaczął się głośno śmiać. Dotarło do niego to, jak ta sytuacja zabawnie wyglądała. — Nic ci nie jest? — spytał, nie mogąc się opanować. W sensie... nie mogąc opanować chichotu.
— Nie, nie. Teraz już naprawdę jest dobrze. — uśmiechnęła się delikatnie, co on odwzajemnił.
— Mam nadzieję. Na szczęście jesteś lekka i szybko udało mi się tu dotrzeć. Bałem się, że to coś poważnego. Wyrzuty sumienia zaczęły mnie nawet dręczyć... — zaśmiał się. — Nie wiem, ile anioły są zazwyczaj nieprzytomne. Znaczy nie wiedziałem, bo teraz już wiem — poprawił się. — Może masz ochotę na coś do picia? — zaproponował.
— Jeżeli to nie byłby problem... Szklankę wody. — rzuciła cicho.
— Żaden problem — uśmiechnął się, gdy podawał jej "zamówienie". — Gdybyś czegoś jeszcze potrzebowała to śmiało mów, nie krępuj się.
W odpowiedzi kiwnęła jedynie głową. Co dalej robić? Damon podszedł do drzwi i otworzył je, wychylając się na zewnątrz. Dopiero słońce zachodziło. Uśmiechnął się pod nosem. Postanowił zabrać Beatrize na spacer przy jeziorze. Miło spędzą czas, pogadają trochę... Wszystko dla zdrowia. Zaproponował jej więc przechadzkę, a kiedy się zgodziła - wyruszyli. Po jakimś czasie usiedli sobie na wzniesieniu pod wielkim drzewem, a nieco niżej chlupotała woda. Spad był stromy, a powierzchnia przy krańcu powierzchni miękka, więc jeżeli ktoś podszedłby za blisko to mogłoby się zakończyć nieplanowaną kąpielą, a potem zapewne zapaleniem płuc. Dlatego siedzieli na ziemi z odstępem od krawędzi. Gawędzili wesoło. Tematy były przeróżne. W pewnej chwili położył dłoń na karku i wymacał drobny łańcuszek. Ostrożnie ściągnął z szyi swój nieśmiertelnik, który zwykł nosić pod zbroją. Niepewnie założył go anielicy. Kiedy spojrzała na niego nieco zdziwionym wzrokiem, uśmiechnął się delikatnie.
— Pasuje ci... Zatrzymaj go. — rzekł cicho, utrzymując z nią kontakt wzrokowy przez dłuższą chwilę.
Niebo powoli zmieniało kolor. Delikatna purpura sprawiała, że otoczenie było pełne uroków.

Beatrize? xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz