Miał dziś dobry humor, co było widać i słychać, jego śmiech to ten piękny dźwięk, którego usłyszeć jest dane jedynie paru wybrańcom. Zazwyczaj był wręcz depresyjny, a przy Max jakby nieobecny, z ciągle spuszczonym wzrokiem i myślami które odpłynęły już daleko czasem miał też tendencje do denerwowania i irytowania młodszej siostry... Właśnie. Siostry. Nigdy jej tak nie traktował, ale trudno oczekiwać rodzinnych zachowań od kogoś, kto właściwie nie wie co to znaczy. W efekcie ich relacje były niezwykle zagmatwane. Owszem, umiał ją uderzyć, walczyć - byli na tym samym poziomie, skoro ona mogła go uderzyć, to on nie mógł oddać? Nie tego ich uczyli - ale gdyby groziło jej niebezpieczeństwo oddałby wszystko by tylko dać jej szanse. Co prawda nie sądził, że ona zrobiłaby to samo, w końcu to Ben jest "tym złym" ale to nic nie zmieniało. Nie da się ukryć, że ją kocha swym zniszczonym, martwym sercem. Powróćmy jednak do teraźniejszości, zamiast zagłębiać się w ich relacje.Jej wzrok mógłby zabić, jednak zignorował go. Dopiero groźba go uspokoiła. Jako typowy socjopata, nagle uległ zmianie, przemieniając się o sto osiemdziesiąt stopni. Tym razem to jego wzrok był zabójczy i ciut psychopatyczny. Podniósł się z kanapy trochę, opierając ponownie plecami o kanapę.
- Czy ty mi grozisz? - spytał zimnym głosem. Zaraz zmarszczył nierozumnie brwi - Dotykiem? I masz nadzieje, że jak mnie dotkniesz to... no nie wiem, zniknę? - zaproponował, ukrywając jak bardzo nie chciałby, by jej groźba się spełniła. Co prawda Max jakoś tolerował ale i tak tego nie lubił. Zaostrzona forma hafefobii*, nic się na to nie poradzi.
(Max?)
*Paniczny strach przed byciem dotykanym, strach przed dotykiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz